16:43

Stanisław Zasada "Wyznania księży alkoholików"

Stanisław Zasada "Wyznania księży alkoholików"
Kim dla przeciętnego człowieka jest ksiądz? Z pewnością dla wielu z nas to nieskalany wzór cnót, uosobienie miłości, dobroci, moralności, którego omijają wszelkie pokusy, wzór do naśladowania, prawie święty. Co zatem ludzie z takimi wyobrażeniami powiedzą gdy na ich drodze stanie ksiądz z problemami, który wcale nie jest idealny?
Wielokrotnie zapominamy o tym, że księża to ludzie tacy sami jak my i jak każdemu z nas zdarza im się ulegać pokusom. Czasami takie uleganie przybiera poważne formy, zaczyna być niebezpieczne, przeradza się w nałóg i prowadzi do stopniowego wyniszczenia psychicznego i fizycznego organizmu.

Stanisław Zasada w swojej książce porusza dość kontrowersyjny temat księży alkoholików. Temat często bagatelizowany i ukrywany przez władze kościelne, nagłaśniany przez media w chwili gdy przybierze formy krytyczne.
Statystyki są przerażające, co dziesiąty ksiądz w Polsce ma problemy z alkoholem.
Czym to jest spowodowane? Każdy kapłan podaje inny: zbyt duża ilość obowiązków, niezadowolenie z przypisanej parafii, chęć przypodobania się wiernym, niezrozumienie ze strony najbliższych, walka ze stresem, samotność.
Zazwyczaj przygoda z alkoholem dla wszystkich zaczyna się tak samo, picie w towarzystwie dla relaksu i lepszego samopoczucia, w niewielkich kontrolowanych ilościach. Z czasem chęć sięgnięcia do kieliszka jest coraz większa, aż w końcu przemienia się w trwające nawet kilka tygodni ciągi alkoholowe.
Każdemu z duchownych, zabierających głos w książce Pana Zasady, pod wpływem alkoholu zdarzało się prowadzić mszę świętą, uroczystości pogrzebowe, spowiadać, niektórym nawet prowadzić samochód.
Uzależnieni duchowni potrzebują wsparcie i zrozumienia, na które nie zawsze mogą liczyć. Szczęściarzami mogą nazywać się ci, którym udało się wcześnie uświadomić wagę swojego problemu i którzy mogą liczyć na pomoc przełożonych oraz wiernych w parafii.
Niestety nawet w dzisiejszych czasach wiedza na temat choroby alkoholowej jest nikła. Walka z uzależnionym księdzem zazwyczaj polega na przerzucaniu go z parafii na parafię i straszenie zdegradowaniem do stanu świeckiego, sugestia terapii pojawia się dopiero wtedy gdy sytuacja zaczyna być naprawdę krytyczna lub gdy główny zainteresowany sam to zasugeruje.
Duchowni, którym udało się wyjść z nałogu, organizują przy swoich parafiach kluby trzeźwości, poradnie dla osób z problemami, mitingi AA. Starają się pomagać jak tylko mogą ludziom z podobnymi uzależnieniami, opowiadają swoją historię jako przykład zwycięskiej walki z chorobą, stają się wzorami do naśladowania dla tych, którzy wciąż walczą.

Książka Stanisława Zasady nie jest napisana po to by wzbudzać sensację i szokować lecz po to by uświadomić społeczeństwu wagę problemu. Pan Stanisław nie ocenia, całkowicie oddaje głos w ręce poszczególnych księży by opowiedzieli nam swoją historię, bez zbędnych komentarzy i krytycyzmu.
Każdy rozdział poświęcony jest innemu duchownemu z tym samym problemem. Żaden z bohaterów utworu nie wzbudza negatywnych emocji, wręcz przeciwnie, współczuje się im, chciałoby się im pomóc.
Książka ta naświetla problem księży alkoholików z innej perspektywy, uświadamia, że ksiądz też może zbłądzić, nie znaczy to wcale, że jest złym duchownym. Może być wspaniałym kaznodzieją, uwielbianym przez swoich parafian, mający doskonały kontakt z młodzieżą i udzielający się społecznie, a mimo to mający problem alkoholowy.
Może dzięki tej książce zaczniemy inaczej patrzeć na "swoich" księży?

Polecam wszystkim, bez wyjątku. W szczególności tym, którzy zetknęli się z problemem jakim jest alkoholizm (nie koniecznie wśród księży) w życiu prywatnym.



Wydawnictwo: Znak
Data wydania: Lipiec 2011
Ilość stron: 232
Ocena: 5/6

15:56

Jean Hatzfeld "Strategia antylop"

Jean Hatzfeld "Strategia antylop"
Wyobraźcie sobie scenę niczym z najgorszego koszmaru: kilka tygodni spędzone w buszu, mordercy ścigający swoje ofiary dzień w dzień, bez chwili wytchnienia, ścinający maczetami każdego kto wpadnie im pod rękę, niezależnie od płci i wieku. Wyobraźcie sobie, że z ponad 5 tysięcznej populacji zostaje jedynie garstka ocalałych, że muszą żyć obok katów, którzy zmienili ich życie w piekło. Potraficie to pojąć? Ja nie.

O ludobójstwie w Rwandzie, próbie trwałego wyeliminowania afrykańskiego plemienia Tutsich przez Hutu, słyszało niewielu. A przecież wydarzyło się to całkiem niedawno, w 1994 roku większość z nas było już świadomymi osobami, dlaczego informacja o tak potwornej zbrodni nie była nagłośniona? Gdzie były organizacje humanitarne broniące praw człowieka? Czemu żadne z państw zachodnich nie interweniowało, tylko bezczynnie przyglądało się masakrze tysięcy niewinnych istnień?

Książka Jeana Hatzfelda "Strategia antylop" jest trzecią książką tego autora dotyczącą zbrodni w Rwandzie. Autor po 9 latach od masakry powraca w rejony zamieszkiwane przez ocalałych Tutsich by sprawdzić jak przez te kilka lat zmieniło się ich życie. O tak potwornej zbrodni nie da się zapomnieć, jednak czas goi niektóre rany i być może życie Tutsich byłoby znośne gdyby nie kolejny cios zadany przez władze państwa, którzy bez zbędnych wyjaśnień wypuszczają z więzienia katów biorących udział w masakrze. Jak można żyć obok oprawców? Jak można codziennie mijać się z mordercą sióstr, braci, mężów, żon i dzieci? Czy można wybaczyć zrujnowanie całego życia i zniweczenie wszystkich planów na szczęście?

Władze miasta prowadzą program pojednania, organizują szkolenia dla byłych więźniów, uczą jak nie dać się prowokować, jak wybaczać niewiernym żonom i tolerować nie swoje dzieci, przestrzega przed kolejnymi zwadami z Tutsi, które mają być srogo karane. Pokrzywdzone plemię próbują przekonać do wielkodusznego aktu przebaczenia, zachęcają by w jakiś sposób ze sobą współpracować. Najbardziej przerażające jest to, że i Hutu i Tutsi doskonale zdają sobie sprawę z tego jak wiele dla siebie na wzajem znaczą, bez jednych drudzy nie mogli by funkcjonować, jedni są rolnikami, drudzy hodowcami bydła, jedni drugim potrzebni są do życia i mimo bolesnych wspomnień, które nigdy nie zostaną wyparte z pamięci, żyją obok siebie jakby nigdy nic się nie stało. Nikt nie mówi głośno o wyrządzonych krzywdach, nikt nie upomina się o należne zadośćuczynienie.

Książkę czytało mi się bardzo ciężko. Wielokrotnie odkładałam ją na półkę by po chwili znów do niej powrócić. Z każdą stroną, z każdym wypowiedzianym słowem moje przerażenie rosło. To zadziwiające jak wiele bólu i cierpienia może mieścić się na 240 stronach utworu.
Pojawia się pytanie co trzeba zrobić by sytuacje takie jak w Rwandzie nie powtórzyły się nigdy więcej? By niewinni ludzie nie musieli płacić życiem za niezrozumiałe segregacje rasowe?

Nie jest to łatwa książka. Przebrnięcie przez tą lekturę wymaga wiele sił i samozaparcia. Zupełnie nie chodzi o kunszt literacki, któremu nie mam nic do zarzucenia. Chodzi natomiast o tematykę, która może zbyt obciążać psychikę wrażliwego czytelnika.
Ja z pewnością długo o "Strategii antylop" nie zapomnę.



Tytuł oryginalny: La strategie des antilopes
Tłumaczenie: Leszek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2009
Ilość stron: 248
Ocena: 4/6

11:39

Elizabeth Flock "Dogonić rozwiane marzenia"

Elizabeth Flock "Dogonić rozwiane marzenia"
Spodziewałam się książki łatwej i przyjemnej, przypominającej odrobinę romans lub powieść obyczajową, dostałam znakomitą powieść psychologiczną, która wstrząsa, daje do myślenia i nie pozostawia obojętnym. Czy czuje się zawiedziona? Nie, w żadnym wypadku, mogłabym częściej "zawodzić" się w ten sposób.

Rodzina Friedmanów jest typową amerykańską rodziną mieszkającą na przedmieściach jednego z dużych miast. Mama, tata, trójka wspaniałych dzieci, wielki dom, czego więcej można chcieć? Niestety, nic nie jest takie jakie na pierwszy rzut oka się wydaje. Rodzina Friedmanów wcale nie jest taka idealna jak się wydaje postronnym obserwatorom.

Samantha marzy o tym by mieć dziecko, niestety wielokrotne wizyty w klinice leczenia bezpłodności nie przynoszą żadnych efektów, wraz z mężem, Bobem, podejmują decyzję o adopcji. Członkiem rodziny zostaje Cameron, śliczna dwuletnia dziewczynka z uzależnieniem płodowym. Samantha rezygnuje z pracy zawodowej by cały swój czas poświęcić dziecku. Po kilku latach na świat przychodzą bliźniacy, biologiczne dzieci Samanthy i Boba. Wszystko układa się wspaniale, zgodnie z planem. Sam ma to o czym zawsze marzyła, to do czego dążyła i co było jej życiowym celem. Dlaczego więc zaczęły pojawiać się problemy, a idealna rodzina przestała być taka cudowna?

W życie Sam i Boba wkrada się rutyna. On nie jest zadowolony ze swojej pracy, całkowicie wycofuje się z życia rodzinnego całą odpowiedzialność za dom i wychowanie dzieci zrzucając na barki Samanthy zupełnie nie dostrzegając problemu i nie rozumiejąc zastrzeżeń żony. Ona jest zmęczona rolą kury domowej, nie może pogodzić się z brakiem zainteresowania ze strony męża, mimo wielokrotnych prób naprawy związku wciąż jest odtrącana i odpychana, w jej życiu pojawia się inny mężczyzna, początkowe niezobowiązujące spotkania dwójki przyjaciół z czasem zaczynają przeradzać się w coś więcej. Gdyby tego było mało pojawiają się problemy z dziećmi. Cammy w dość niefortunnych okolicznościach dowiaduje się o swoim prawdziwym pochodzeniu, dodatkowo wchodzi w okres buntu co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Dostrzegając nieciekawą sytuację panującą w domu pomiędzy rodzicami, nie mogąc się z nimi porozumieć, szuka towarzystwa gdzie indziej i jak to zazwyczaj bywa trafia na nieodpowiednich ludzi. Sięga po alkohol, narkotyki, zaczyna wagarować i uprawiać przygodny seks.
Sam i Bob zaabsorbowani kłopotami w małżeństwie początkowo zdają się nie dostrzegać problemu, potem gdy kłopotów Cameron nie da się już bagatelizować zrzucają odpowiedzialność na siebie nawzajem nie podejmując żadnych konkretnych decyzji dotyczących córki. Oboje czekają aż ta druga strona wreszcie się ocknie i zacznie coś robić. Ale czy wtedy gdy skłóceni małżonkowie wreszcie dojdą do porozumienia nie będzie już za późno? Czy musi dojść do tragedii by oboje zrozumieli swoje błędy?

Wielokrotnie słyszy się o tym, że problemy dorosłych nie powinny dosięgać dzieci, że to co dzieje się w małżeństwie w żadnym wypadku nie powinno odbijać się na psychice najmłodszych. Niestety rodzice wielokrotnie o tym zapominają albo zbyt mocno skupieni na sobie bagatelizują problemy swoich pociech albo wykorzystują ich do walki z współmałżonkiem. A czy nie powinno być tak, że wobec poważnych problemów dzieci wszystko inne schodzi na boczny tor?

Książka "Dogonić rozwiane marzenia" daje do myślenia. Ukazuje typowe problemy wielu małżeństw, popełniane błędy, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Nie daje nam gotowej recepty na rozwiązanie problemów, napisana jest ku przestrodze, by nie być ślepo zapatrzonym w siebie ale dostrzegać też oznaki kryzysu u innych.



Tytuł oryginalny: Sleepwalking in Daylight
Tłumaczenie: Małgorzata Borkowska
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: Czerwiec 2011
Ilość stron: 320
Ocena: 5/6

12:47

"Wbrew naturze"

"Wbrew naturze"
Gdy człowiek jest młody, w sile wieku, starość rzadko kiedy zaprząta mu głowę. Nikt nie zastanawia się jak będzie wyglądało jego życie za 30 - 40 lat, nikt nie chce dopuszczać do siebie myśli, że kiedyś może być starym, zniedołężniałym starcem, który będzie potrzebował pomocy nawet przy wykonywaniu najprostszych czynności.
 Tę w brew pozorom ważną tematykę porusza zbiór opowiadań wydany przez wydawnictwo Amea.
Każde odrębne opowiadanie porusza inne aspekty starości, jedne pisane są z perspektywy ludzi dochodzących już do kresu swojego życia, w innych bohaterami są ludzie młodzi, w sile wieku, w jakiś sposób trwale powiązani ze starością, jak chociażby za sprawą zniedołężniałych rodziców, którymi muszą się opiekować.

"Wbrew naturze" nie jest książką łatwą i przyjemną, wręcz przeciwnie zmusza do refleksji nad istotą przemijania, ukazuje brutalność praw natury, daje nam jasno do zrozumienia, że każde istnienie powoli zbliża się do nieuchronnego końca, który nigdy nie jest przyjemny i żadne starania nie uchronią nas przed upływającym czasem.

Na przełomie wieków starość zyskiwała różne znaczenia, kiedyś była równoznaczna z życiową mądrością i doświadczeniem, to właśnie starsi ludzie byli tymi najbardziej cenionymi w społeczeństwie, do których udawano się po to by zasięgnąć rady, a ich słowo rzadko kiedy było podważane. Dzisiaj ludzie w podeszłym wieku spychani są na margines społeczeństwa, traktowani jak dzieci bez prawa głosu, elementy zupełnie niepotrzebne, które nie mogą przysłużyć się do niczego dobrego.
Niestety ta smutna prawda wielokrotnie przewija się przez karty utworu, aż strach pomyśleć jak będzie wyglądała nasza starość. Gdzie ta złota jesień życia, o której kiedyś tak barwnie opowiadali inni pisarze? Dzisiaj jedynie pozostaje stwierdzenie, że starość jest wbrew naturze i nie ma racji bytu.

Jedne opowiadania poruszają czytelnika bardziej, inne mniej, jednak jako całość długo pozostają w pamięci. Może dzięki tej książce będziemy inaczej spoglądać na ludzi starszych i okazywać im należny szacunek.



Autorzy: Beata Rudzińska, Agnieszka Drotkiewicz, Hanna Samson, Grażyna Plebanek, Włodzimierz Kowalewski, Zyta Rudzka, Izabela Szolc, Anna Janko, Izabela Sowa, Tomasz Sobieraj, Michał Sufin, Natalia Bobrowska, Marta Mizuro
Wydawnictwo: Amea
Data wydania: 2010
Ilość stron: 240
Ocena: 4/6

13:00

David C. Downing "W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach"

David C. Downing "W poszukiwaniu króla. Powieść o Inklingach"

C. S. Lewis i J. R. R. Tolkien to pisarze do których mam ogromny sentyment. Ich książki, wciąż na czasie, przyciągają rzesze czytelników na całym świecie wciąż przysparzając im nowych wielbicieli. Wielokrotnie już wracałam do Narnii wykreowanej przez Lewisa oraz fantastycznego świata pełnego hobbitów i elfów stworzonych przez Tolkiena. Czy książki te kiedykolwiek mi się znudzą?? Szczerze wątpię.
Gdy połączyć moich dwóch ulubionych pisarzy z legendami o królu Arturze i epoką średniowieczną, które zawsze mnie pasjonowały, wychodzi wybuchowa mieszanka obok, której nie mogłabym przejść obojętnie.

II wojna światowa, Tom poszukuje informacji do swojej książki potwierdzającej istnienie legendarnego króla Artura . Poszukiwania zaprowadzają go na spotkanie grupy pisarzów nazywających siebie Inklingami (Lewisa, Tolkiena, Williamsa), udział w nim bierze także Laura, Amerykanka szukająca wyjaśnienia tajemnicy swoich snów. Tom wraz z dziewczyną podejmują próbę rozwikłania nurtujących ich zagadek, które z czasem zamieniają się w pełną niebezpieczeństw przygodę zwieńczoną niesamowitym odkryciem.

"W poszukiwaniu króla" nie jest zwykłą opowieścią przygodową. Dzięki włączeniu do historii grupy Inklingów, wprowadzeniu do utworu wypowiedzi pisarzy, ich poglądów i cytatów z książek, dzieło zyskuje dodatkowy wymiar, staje się wręcz prawdziwą gratką dla wielbicieli pisarstwa wyżej wymienionych Panów, lekturą obowiązkową dla pasjonatów i tych, którzy chcą bliżej poznać poglądy oraz dowiedzieć się kilku ciekawostek na temat poszczególnych członków grupy Inklingów.

Lektura tej książki była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Z zaciekawieniem śledziłam wytrwałe poszukiwania Laury i Toma oraz zazdrościłam im możliwości spotkania z moimi ulubionymi pisarzami, a moja radość nie miała granic gdy udało mi się odgadnąć z jakiego dzieła Tolkiena lub Lewisa pochodzą zamieszczone w książce cytaty.
Dla tych bardziej dociekliwych na końcu dzieła znajduje się indeks zawierający wszystkie przypisy do książki wyjaśniający wszelkie powstałe podczas lektury wątpliwości i odsyłający do konkretnych dzieł Inklingów.

Polecam wszystkim, bez znaczenia czy szukającym jedynie odrobiny dobrej rozrywki czy poszukującym informacji o Inklingach.




Tytuł oryginalny: Looking for the King: An Inklings Novel
Tłumaczenie: Agnieszka Szurek
Wydawnictwo: Espe
Data wydania: czerwiec 2011
Ilość stron: 269
Ocena: 5/6

12:48

Cecilia Randall "Hyperversum"

Cecilia Randall "Hyperversum"
Czy będąc dziećmi marzyliście o tym by stać się bohaterem swojej ulubionej kreskówki lub gry komputerowej? Czy chcieliście wraz z resztą bohaterów przeżywać niebezpieczne, zapierające dech w piersiach przygody?
A może chcieliście podróżować w czasie? Przenieść się do ery dinozaurów lub na własnej skórze poznać realia średniowiecza?

Ian, Daniel, Jodie, Martin, Donna i Carl wielbiciele najnowszej gry rpg Hyperversum, za sprawą niezrozumiałych sił przenoszą się do XIII wieku. Są przerażeni, nie rozumieją tego co się z nimi dzieje, a gdyby tego było mało od razu popadają w konflikt ze średniowiecznymi władzami Anglii. Na szczęście jeden z bohaterów, najstarszy z grupy Ian, znawca średniowiecznej historii i obyczajów, doskonale wpasowuje się w epokę i otaczające realia, wprowadza przyjaciół w nowy dla nich świat i wielokrotnie ratuje z niebezpiecznych opresji.
Przewrotny los sprawia, że grupa Amerykanów trafia na dwór hrabiego Guillaume de Ponthieu, głowy rodu, którego Ian miał okazję gruntownie przestudiować w trakcie przygotowań do pisania pracy magisterskiej. Czy w obecnej sytuacji bohaterowie nie mogli trafić lepiej? Co spotkało ich na dworze hrabiego? Czy udało im się cało powrócić do domu? Po odpowiedzi zapraszam do książki.

Książkę przeczytałam jednym tchem, momentami aż ciężko było mnie od niej oderwać. Hyperversum pochłonęło i mnie, czułam się tak jakbym towarzyszyła bohaterom w ich niezwykłych przygodach, jakbym była jednym z nich, w samym środku przełomowych wydarzeń.
Pani Randall wykreowała niezwykłe postacie, budzące sympatie chyba każdego czytelnika. Śmiałam się razem z nimi, płakałam razem z nimi, przeżywałam każdy ich wzlot i upadek, aż ciężko było mi się z nimi rozstawać, z prawdziwą przyjemnością przeczytałabym kontynuację ich losów.

Teraz gdy emocje już opadły i  pierwszy zachwyt minął, na książkę spoglądam z pewnym dystansem. Wprawdzie Cecilia Randall wykreowała interesujący świat z równie interesującymi postaciami, jednak wyczuwa się w nim pewną nutę sztuczności. Bohaterowie zbyt łatwo przystosowali się do niecodziennej sytuacji, los był dla nich zbyt łaskawy. Ian od samego początku był niczym waleczny rycerz wprost stworzony do życia w średniowieczu, za idealny by istnieć naprawdę. Zdaje sobie sprawę, że jest to jedynie powieść fantasy, że wszystkie wydarzenia w niej opisane są jedynie wytworem wyobraźni autorki, mimo wszystko od takich książek również oczekuje odrobiny prawdopodobieństwa, nie lubię gdy wszystko wszystkim się udaje, a cała historia jest jednym wielkim pasmem powodzeń bez żadnej małej porażki.
Chyba nie lubię ideałów, nawet tych książkowych.

Mam wielki kłopot z wystawieniem oceny, z jednej strony jestem zachwycona, z drugiej odrobinę zirytowana, było zbyt pięknie, zbyt idealnie.

Zachęcam wszystkich do przeczytania Hyperversum, warto chociażby dla gruntownie opisanych średniowiecznych realiów.
Jestem bardzo ciekawa opinii innych.



Tytuł oryginalny: Hyperversum
Tłumaczenie: Natalia Mętrak
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: maj 2011
Ilość stron: 752
Ocena: 5/6

***

Chciałam serdecznie przeprosić wszystkich (zwłaszcza wydawnictwa czekające na recenzje) za to, że tak długo nie pojawiały się nowe wpisy, miałam małe problemy z dostępem do internetu, które z dniem dzisiejszym na szczęście już się zakończyły. W tej chwili zabieram się za zaległości, w najbliższym czasie pojawią się recenzje 6 książek, które już czekają na publikacje. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość :)

09:17

Krystyna Łukawska "Szczęśliwi rodzice - szczęśliwe dzieci"

Krystyna Łukawska "Szczęśliwi rodzice - szczęśliwe dzieci"
Szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci, prawda stara jak świat, ostatnio bardzo często obija mi się o uszy.
Chyba każdy rodzic chciałby by jego dziecko było szczęśliwe, by wyrosło na pełnowartościowego człowieka i w przyszłości stworzyło szczęśliwy związek oparty na miłości i zaufaniu.
Jak wielu rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że przyszłość jego dziecka, jego szczęście i relacje z innymi ludźmi w głównej mierze zależą od wzorców wyniesionych z domu?
Krystyna Łukawska w swojej książce uświadamia rodziców jak wielki wpływ ma dzieciństwo młodego człowieka na jego dorosłe życie.

Sama jestem matką 3-letniej dziewczynki i wiem jak wiele wysiłku kosztuje zajmowanie się dzieckiem. Młodzi rodzice bardzo często całkowicie poświęcają się dziecku zapominając o sobie i swoich potrzebach. Niestety w takich przypadkach bardzo często rodzicielstwo staje się przykrym obowiązkiem i nie przynosi żadnych satysfakcji, młodzi rodzice stają się odludkami izolującymi siebie i swoje potomstwo co nie wychodzi na dobre żadnej ze stron. Pani Krystyna radzi raz na jakiś czas zrobić sobie krótką "przerwę" od rodzicielstwa, wyjść do kina, na spotkanie ze znajomymi, odetchnąć, odpocząć i nabrać sił na dalszą walkę z codziennością.
Przez karty poradnika wielokrotnie przewija się myśl, że nie liczy się ilość czasu spędzonego z dzieckiem lecz jego jakoś. Mama pracująca może poświęcać dziecku więcej czasu niż mama siedząca w domu, dodatkowo realizacja zawodowa może przynosić o wiele więcej satysfakcji.

Tak więc drodzy rodzice, ci obecni i ci przyszli, nie zapominajcie o swoim szczęściu, realizujcie się na każdej płaszczyźnie życia, a skorzystacie na tym i wy i wasze dziecko.

W poradniku pojawia się wiele praktycznych rad i ćwiczeń, które pomagają w stworzeniu harmonijnej i szczęśliwej rodziny. Z pewnością większość pomysłów Pani Krystyny wezmę pod uwagę podczas dalszego wychowywania córeczki.



Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Data wydania: 2011
Ilość stron: 143
Ocena: 4/6

10:41

Alicja Ungeheuer - Gołąb "Przygody Jeżyka spod Jabłoni"

Alicja Ungeheuer - Gołąb "Przygody Jeżyka spod Jabłoni"
Kocham jeże. Odkąd pamiętam, te niezwykłe stworzenia budzą mój zachwyt, zarówno swoim wyglądem (te słodkie oczy ;)) jak i zachowaniem. Kiedyś nawet marzyłam o tym by mieć swojego własnego jeżyka, na szczęście szybko zdałam sobie sprawę, że zwierzęta te nie najlepiej będą czuć się w niewoli i postanowiłam podziwiać je tylko z daleka.
Dzięki literaturze (zwłaszcza tej przeznaczonej dla dzieci) mogę jeszcze bliżej obserwować te urocze stworzenia :)

Przygody Jeżyka spod Jabłoni przypominają mi inną historię, którą czytałam dawno, dawno temu będąc jeszcze małym dzieckiem (niestety tytułu nie pamiętam)
Pod koniec lata Jeżyk opuszcza swoich rodziców by założyć własny dom. Szybko znajduje doskonałe ku temu miejsce w ogrodzie, pod jabłonką. Zwierzaczek zajmuje się budowaniem domku, jego urządzaniem oraz poznawaniem okolicy i nowych sąsiadów. Jeżyk, pogodne, bezkonfliktowe i przyjaźnie nastawione stworzonko szybko zyskuje grupę wiernych przyjaciół, chętnych do zabawy, pracy i wzajemnej pomocy.
W ogrodzie można spotkać też negatywne postacie, jak lisa, który porywa ptactwo i pająka zastawiającego sieci na latające owady.

Mimo dużej ilości opowiedzianych historii najistotniejszą wydała mi się ta poświęcona Kundlowi. Piesek, przykuty jest krótkim łańcuchem do budy, cierpi z powodu gorąca, pragnienia, głodu i niewygody zadawanej przez łańcuch, mimo wszystko uważa swoich właścicieli za wspaniałych ludzi, którzy troszczą się o niego jak tyko mogą. Jeżyk współczuje Kundlowi, chciałby mu pomóc, uwolnić od ciężkiego brzemienia, nie rozumie jak właściciele psa mogą w ten sposób go traktować.
Pomysł autorki za pokazanie historii biednego psa uważam za jak najbardziej trafiony, dzieci od najmłodszych lat trzeba uczulać na krzywdę wyrządzaną zwierzętom.

Bogato ilustrowana książeczka to doskonały prezent dla każdego malucha. Przyznam szczerze, że aż ie chciało mi się z nią rozstawać i na pewno nie raz, wraz z moją córeczką, będziemy do niej wracać.



Wydawnictwo i data wydania: Skrzat, 2011
Ilustracje: Kazimierz Wasilewski
Ilość stron: 90
Ocena: 5/6

***

Tytuł książki miesiąca maj otrzymuje Naga Izabeli Szolc. Dziękuję wszystkim za udział w ankiecie i zapraszam do udziału w wyborze książki czerwca.
Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger