15:56

Jean Hatzfeld "Strategia antylop"

Wyobraźcie sobie scenę niczym z najgorszego koszmaru: kilka tygodni spędzone w buszu, mordercy ścigający swoje ofiary dzień w dzień, bez chwili wytchnienia, ścinający maczetami każdego kto wpadnie im pod rękę, niezależnie od płci i wieku. Wyobraźcie sobie, że z ponad 5 tysięcznej populacji zostaje jedynie garstka ocalałych, że muszą żyć obok katów, którzy zmienili ich życie w piekło. Potraficie to pojąć? Ja nie.

O ludobójstwie w Rwandzie, próbie trwałego wyeliminowania afrykańskiego plemienia Tutsich przez Hutu, słyszało niewielu. A przecież wydarzyło się to całkiem niedawno, w 1994 roku większość z nas było już świadomymi osobami, dlaczego informacja o tak potwornej zbrodni nie była nagłośniona? Gdzie były organizacje humanitarne broniące praw człowieka? Czemu żadne z państw zachodnich nie interweniowało, tylko bezczynnie przyglądało się masakrze tysięcy niewinnych istnień?

Książka Jeana Hatzfelda "Strategia antylop" jest trzecią książką tego autora dotyczącą zbrodni w Rwandzie. Autor po 9 latach od masakry powraca w rejony zamieszkiwane przez ocalałych Tutsich by sprawdzić jak przez te kilka lat zmieniło się ich życie. O tak potwornej zbrodni nie da się zapomnieć, jednak czas goi niektóre rany i być może życie Tutsich byłoby znośne gdyby nie kolejny cios zadany przez władze państwa, którzy bez zbędnych wyjaśnień wypuszczają z więzienia katów biorących udział w masakrze. Jak można żyć obok oprawców? Jak można codziennie mijać się z mordercą sióstr, braci, mężów, żon i dzieci? Czy można wybaczyć zrujnowanie całego życia i zniweczenie wszystkich planów na szczęście?

Władze miasta prowadzą program pojednania, organizują szkolenia dla byłych więźniów, uczą jak nie dać się prowokować, jak wybaczać niewiernym żonom i tolerować nie swoje dzieci, przestrzega przed kolejnymi zwadami z Tutsi, które mają być srogo karane. Pokrzywdzone plemię próbują przekonać do wielkodusznego aktu przebaczenia, zachęcają by w jakiś sposób ze sobą współpracować. Najbardziej przerażające jest to, że i Hutu i Tutsi doskonale zdają sobie sprawę z tego jak wiele dla siebie na wzajem znaczą, bez jednych drudzy nie mogli by funkcjonować, jedni są rolnikami, drudzy hodowcami bydła, jedni drugim potrzebni są do życia i mimo bolesnych wspomnień, które nigdy nie zostaną wyparte z pamięci, żyją obok siebie jakby nigdy nic się nie stało. Nikt nie mówi głośno o wyrządzonych krzywdach, nikt nie upomina się o należne zadośćuczynienie.

Książkę czytało mi się bardzo ciężko. Wielokrotnie odkładałam ją na półkę by po chwili znów do niej powrócić. Z każdą stroną, z każdym wypowiedzianym słowem moje przerażenie rosło. To zadziwiające jak wiele bólu i cierpienia może mieścić się na 240 stronach utworu.
Pojawia się pytanie co trzeba zrobić by sytuacje takie jak w Rwandzie nie powtórzyły się nigdy więcej? By niewinni ludzie nie musieli płacić życiem za niezrozumiałe segregacje rasowe?

Nie jest to łatwa książka. Przebrnięcie przez tą lekturę wymaga wiele sił i samozaparcia. Zupełnie nie chodzi o kunszt literacki, któremu nie mam nic do zarzucenia. Chodzi natomiast o tematykę, która może zbyt obciążać psychikę wrażliwego czytelnika.
Ja z pewnością długo o "Strategii antylop" nie zapomnę.



Tytuł oryginalny: La strategie des antilopes
Tłumaczenie: Leszek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2009
Ilość stron: 248
Ocena: 4/6

9 komentarzy:

  1. Dziękuje wydawnictwu czarne za to, że jest i wydaję niezmienne genialne pozycję.
    Ładunek emocjonalny tej książki pewnie wielokrotnie mnie przerośnie.
    Będę musiała co rusz ją odkładać. Próbując uciec od strasznej prawdy, której każdy z nas jej winien.
    Cieszy mnie, że takie książki powstają.
    Przypominają, chociaż na chwilę depczą naszą humanitarną moralność europejczyka.
    Przecież świadkami nienawiści jesteśmy nadal. Chociażby ostatnie zamieszki w Oslo. Czy nie powinniśmy wyciągać wniosków?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematyka jak widzę interesująca, więc z chęcią przeczytam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę brutalna, ale się zastanowię, bo może to być miła odmiana od paranormali

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nigdy o ludobójstwie w Rwandzie, może dlatego że w 1994 byłam niemowlakiem. Temat wart uwagi, poszukam w bibliotece. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiłaś tą pozycją tak, że mam ogromną ochotę natychmiast ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w trakcie lektury "Nagości życia" Hatzfelda i również muszę wielokrotnie odkładać, bo ładunek emocjonalny ogromny. Niemniej, powinny takie ksiazki powstawać, powinno się o tym czytać i powinno się o tym mówić... a nie udawać, że nic się nie stało...

    OdpowiedzUsuń
  7. Z pewnością ją przeczytam bo intryguje mnie ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka raczej nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciężka tematyka. Ja się bardzo wczuwam w książki i strasznie przeżywam. Muszę mieć na nią odpowiedni nastrój, ale zapamiętam tytuł :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger