20:17

Ember in the Ashes. Imperium Ognia - Sabaa Tahir

Przyznaję szczerze, jestem daleko w tyle ze współczesną literaturą młodzieżową i modnymi ostatnio dystopiami. Z powieściami tego typu jakoś mi nie po drodze i nie chodzi tu o to, że mam do nich jakieś "ale", po prostu nie było okazji. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że jestem już za stara na takie książki.

"Imperium ognia" wpadło w moje ręce zupełnie przypadkowo, przede wszystkim zachęcił mnie opis na okładce, następnie przemówiła niezliczona ilość pozytywnych komentarzy i rekomendacji (tych negatywnych jest zaledwie garstka). Do lektury podeszłam z zaciekawieniem, ale i dużym sceptycyzmem. Początek mnie wynudził, takie to wszystko wydawało się bez ładu i składu, na szczęście później było już odrobinę lepiej. 
Świat stworzony przez autorkę to zlepek starożytności, baśni i arabskich wierzeń wymieszany z młodzieżowym fantasy. Świat ten rządzi się swoimi własnymi brutalnymi prawami, dominuje w nim przemoc, nie ma miejsca na litość, strach i miłość.

W Imperium rządzą Maski, bezwzględni, nieznający litości mordercy wywodzący się z Wojanów, którzy zdominowali pozostałe plemiona Imperium. Od najmłodszych lat poddawani są morderczym treningom i szkoleni na maszyny do zabijania w Czarnym Klifie, miejscu gdzie zwykły śmiertelnik nie ma szans na przeżycie. Do Czarnego Klifu trafia Laila, pod przebraniem niewolnicy ma zdobyć informacje dla Scholarskiego ruchu oporu. Dziewczyna trafia w gniazdo węży, które nie znają litości i nie wiedzą co to miłosierdzie, a jedyną rozrywką jest gwałcenie, mordowanie, zadawanie bólu i cierpienia. Szybko okazuje się, że misja dziewczyny nie będzie prosta. Wrogowie mają oczy dookoła głowy, ciężko też ocenić kto jest sprzymierzeńcem, a kto tylko czeka na potknięcie. 
Elias jest jedynym absolwentem Czarnego Klifu, któremu żelazna maska na stałe nie przywarła do twarzy. Chłopak marzy o tym by uwolnić się od otaczającej go brutalnej rzeczywistości i uciec od przeznaczenia jakie zgotował mu los. Niestety jako jeden z najlepszych uczniów zostaje wybrany do Prób, które z pośród czterech najzdolniejszych Masek mają wyłonić nowego Imperatora. Zwycięży najlepszy, ten który przeżyje. 
Losy tej dwójki splotą się w najmniej spodziewanych okolicznościach.

Skąd zachwyty nad tą powieścią? Same streszczenie fabuły brzmi jak pomieszanie z poplątaniem. Owszem książkę czyta się bardzo przyjemnie i z chęcią sięgnę po kontynuacje, aby poznać dalsze losy bohaterów, ale nawet ja potrafię zauważyć zbieżności z innymi powieściami tego typu. Nie jest to nic nowego, oryginalnego ani odkrywczego.  Próby jakimi poddane zostały Maski wydawały mi się bezsensowne i głupie, niby niebezpieczne, a we mnie nie wzbudziły żadnych emocji. Zresztą powieść zmierza, ku jednemu przewidywalnemu zakończeniu. Podobno autorka pracowała nad nią siedem lat, przyznaję, że pod względem technicznym jest dopracowana i dopięta na ostatni guzik, jednak sądzę, że przez tak długi okres czasu można było wymyślić coś, co będzie bardziej działać na emocje.

Nie czytałam ani z zachwytem, ani z wypiekami na twarzy, ot, zwykła, przyjemna historyjka jakich ostatnio pełno. W dalszym ciągu czekam na coś odkrywczego co porwie mnie do reszty i sprawi, że z niecierpliwością będę czekać na kolejną część. Chyba odzywa się we mnie dusza zramolałego tetryka, któremu wszystko wydaje się naiwne, głupiutkie i dziecinne :)
Żeby była jasność, książka jest (w moim mniemaniu) dobra, mocne 4 na 6 lub 6 na 10, jak kto woli ;) jednak po tych wszystkich przeczytanych ochach i achach spodziewałam się odrobinę czegoś innego, mocniejszego i bardziej pomysłowego. Czegoś co mnie zaskoczy, wprawi w osłupienie i sprawi, że przez kilka kolejnych nocy nie będę mogła spać z przejęcia. 


Tytuł oryginalny: An Ember in the Ashes
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski, Marcin Wawrzyńczak
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 4 listopada 2015
Ilość stron: 510

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:

4 komentarze:

  1. A mnie ta książka właśnie strasznie kusi! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie kusi książka już ze względu na samą okładkę :D Więc podejrzewam, że z czasem pewnie się z nią zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na młodzieżówkę, to bardzo dobra książka. Jeszcze półtora, dwa lata temu uważałam podobnie jak Ty, że młodzieżówki nie są dla mnie, jestem za stara ble ble ble. Ale się w nich odnalazłam mimo wszystko. Czasem zdarzy się coś słabszego, ale to jak wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam możliwość ją otrzymać, ale zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że to nie mój klimat. Teraz ponownie się nad nim zastanawiam i chyba zmienię swoje zdanie, i jednak sięgnę po tę książkę. Lubię młodzieżówki. Lubię być na czasie.

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger