14:43

Anders Roslund, Borge Hellstrom "Dziewczyna w tunelu"

Anders Roslund i Borge Hellstrom są cenionymi i poczytnymi autorami skandynawskich kryminałów. Do tej pory nie miałam przekonania co do książek pisanych w duecie i zastanawiałam się jak wygląda praca nad tego typu dziełami.
"Dziewczyna w tunelu" porusza trudny problem bezdomności, głównie dotyczący dzieci zamieszkujących współczesne ulice Europy. Niestety kryminału w książce niewiele, autorzy bardziej skupili się na samym problemie tworząc książkę obyczajową z niewielkim zabarwieniem kryminalnym.
Sztokholm jest miastem pod, którym znajdują się podziemne tunele, zamieszkane przez niezliczone ilości bezdomnych. Ludzie ci, często z problemami, chronią się przed światem i czasami nawet przez wiele lat nie wychodzą z ukrycia.

To właśnie w jednym z podziemnych tuneli znaleziono zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. Jej córka kilka lat temu uciekła z domu i nigdy nie wróciła, policja przypuszcza, że nastoletnia dziewczyna zamieszkuje w podziemiach miasta.
W tym samym czasie w środku mroźnej nocy, na ulicach Sztokholmu ktoś porzuca 43 rumuńskich dzieci uzależnionych od narkotyków. Szybko okazuje się, że jest to problem na skalę międzynarodową, w różnych miasta świata miał miejsce taki sam incydent. Kto chciał pozbyć się dzieci i dlaczego?

Książka zapowiadała się bardzo ciekawie, niestety nie wystarczy sam pomysł by rzucić czytelnika na kolana. Główny bohater, komisarz Ewert Grens, stwarza wrażenie człowieka z problemami natury psychicznej, jest wiecznie naburmuszony, zły i nadpobudliwy. Działa pod wpływem impulsu, ze wszystkimi ma na pieńku, nie potrafi dostosować się do decyzji przełożonych i zazwyczaj robi to co sam uważa za słuszne. Jest postacią niezmiernie irytującą i antypatyczną. Agresywny, kłótliwy, szukający zaczepki, wszystkie kobiety traktuje drugorzędnie. Nawet jego tragiczna historia nie robi na czytelniku żadnego wrażenia. Tego bohatera po prostu nie da się lubić.
Sama akcja ciągnie się niczym flaki z olejem. Policja błądzi bez ładu i składu wciąż podejmując niewłaściwe decyzje. Nie ma tutaj nagłych zwrotów akcji ani charakterystycznego napięcia towarzyszącego kryminałom. Niektóre wątki wydają się całkowicie zbędne. Zupełnie nie rozumiem idei porzuconych dzieci, ani nie jest ona niczym powiązana z morderstwem, ani nie wprowadza nic sensownego do utworu.
Na uwagę zasługuje jedynie zakończenie. Jest niespodziewane i zaskakujące, autorzy zdołali zmylić tropy i rzucić cień podejrzeń na inne osoby.

Książka nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia, sądzę, że długo w mojej pamięci nie pozostanie. Podobno pozostałe kryminały duetu są dużo lepsze, może kiedyś zdołam się sama przekonać.

Tytuł oryginalny: Flickan under gaten
Tłumaczenie: Wojciech Łygaś
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: październik 2012
Ilość stron: 408

Recenzja bierze udział w wywaniach:

13 komentarzy:

  1. Czytałam trzy poprzednie książki tych autorów i byłam zadowolona. Do tej jeszcze nie dotarłam. Spróbuj może przeczytać ich "Bestię".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że pozostałe książki autorów są całkiem niezłe, widocznie miałam pecha ;)

      Usuń
  2. Nie wiedziałam, że w Sztokholmie tak wiele jest bezdomnych mieszkających w podziemnych tunelach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiedziałam, że w Sztokholmie są podziemne tunele ;)

      Usuń
  3. Lubię skandynawskie kryminały, ale ten raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również lubię. Podobno pozostałe książki duetu są dużo lepsze, na pewno kiedyś będę chciała spróbować jeszcze raz

      Usuń
  4. Opis fabuły sprawił, że mocno się zainteresowałam, ale szybko zmieniłam zdanie. Szkoda, myślę, że pomysł był bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na prawdę interesujący, niestety w pełni nie wykorzystany, a szkoda

      Usuń
  5. Nie skuszę się, nie ma w niej nic szczególnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł jest dość oryginalny, niestety sam pomysł to nie wszystko, więc w pełni Cię rozumiem

      Usuń
  6. Cóż, czytałam tego duetu "Bestię" i mnie rozczarowała. Pewnie dlatego, że spodziewałam się po niej znacznie więcej, a chociaż krył się w niej duży potencjał, to nie został w moim odczuciu wykorzystany.

    Policjanci z problemami to już swoista reguła, ale ogólnie wychodzę z założenia, że nie zawsze trzeba danego bohatera lubić, by docenić, że został sprawnie wykreowany - ważne, by nie pozostał nam obojętny. Chciałabym jeszcze autorom dać szansę, ale obawiam się, że "Dziewczyna w tunelu" mogłaby być kolejnym rozczarowaniem.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger