Ciekawa okładka jak i opis z tyłu książki sprawiły, że do czytania zabrałam się niezmiernie szybko (jak na mnie) licząc na przyjemną i zaskakującą lekturę.
Grupa wybitnych pisarzy raz do roku spotyka się w starym zamczysku położonym gdzieś w odludnych zakątkach Szkocji po to, by wziąć udział w charytatywnej zabawie nazwanej Tygodniem Tajemnic.
Gra polega na rozwiązaniu fikcyjnej zagadki kryminalnej. Pisarze wcielają się w powierzone role, jeden z nich jest mordercą, którego trzeba zdemaskować.
Zabawa cieszy się dużą popularnością, zainteresowanie mediów i rosnąca, dzięki temu, popularność sprawia, że każdy chciałby wziąć w niej udział. Jednak, by dostąpić tego zaszczytu trzeba dostać osobiste zaproszenie od gospodarza zamku i równocześnie cenionego autora kryminałów Jona Stuarta.
Niefortunne zbiegi okoliczności sprawiają, że podczas jednego ze zjazdów w tragicznych okolicznościach ginie żona Stuarta. Trzy lata później, pod pretekstem wznowienia zabawy, pisarz zaprasza do zamku te same osoby po to, by zdemaskować wciąż nieuchwytnego mordercę. W chwili rozdania ról morderca uderza ponownie. Czy tym razem uda się go zdemaskować?
Fabuła niczym z klasycznego kryminału.
Grupa ludzi znajduje się w odizolowanym od świata miejscu, wśród nich jest morderca, który czuje się bezkarny i wolny od wszelkich podejrzeń. Każdy z uczestników zabawy staje się podejrzany, nikomu nie można ufać i z nikim czuć się bezpiecznie.
Autorka czerpała ze starych, sprawdzonych wzorców, niestety nie udało jej się w tak perfekcyjny sposób zbudować intrygi i trzymać czytelnika w napięciu jak robią to mistrzowie
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że już na starcie domyśliłam się kto jest mordercą. Z każdą stroną jeszcze bardziej umacniałam się w tym przekonaniu, dlatego zakończenie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, a szkoda. Przydałoby się tu trochę niepewności i niepokoju, zwrotów akcji i mieszania poszlak. Fabuła toczy się w jednym kierunku, w dość bezbarwny i płaski sposób, rozdziały niemal niczym nie różnią się od siebie tak jak i bohaterowie, których jest zdecydowanie za dużo.
W zamku znajduje się trzynaście osób, równie dobrze mogłaby być jedna, Pani Graham nie dała rady nadać im indywidualnych cech, wszystkie postaci zlewają się w jedno i nie odgrywają żadnej znaczącej roli, plączą się niepotrzebnie po zamku, jedzą, piją, zamykają się w pokoju i wszędzie chodzą jedną wielką trzynastoosobową grupą. Gdyby tak autorka poświęciła więcej czasu na doszlifowanie postaci, można by znaleźć tu galerię interesujących oryginałów.
Ciekawy pomysł na fabułę niestety nie został w pełni wykorzystany. Brakuje mi tu opisów mrocznego zamczyska, tajemniczej Szkockiej przyrody czy nawet charakterystyki wyglądu postaci. Autorka skoncentrowała się na dialogach, które niestety niewiele wnoszą do utworu, a momentami stają się wręcz bezsensowne.
Zapowiadało się na prawdę bardzo ciekawie, ale jak to zazwyczaj bywa gdy nastawiamy się na coś wielkiego, książka nie sprostała moim oczekiwaniom, być może zbyt wygórowanym.
Może i się czepiam (i pewnie zabrzmi to dziwnie), ale zabrakło mi też ofiar. Jestem przyzwyczajona do wyrazistych, momentami brutalnych, krwawych opisów czy wymyślnych morderstw, tutaj było tego niewiele i wszystko przebiegało w łagodny, mało spektakularny sposób.
Czy mogę książkę polecić?
Myślę, że jako mało wymagające czytadło, taka przerwa w mocniejszych lekturach, "Mroczna gra" sprawdziłaby się znakomicie. Można sprawdzić się w roli detektywa i przekonać, że sławni pisarze nie zawsze muszą należeć do grupy tych najbystrzejszych ;)
Tytuł oryginalny: Never Sleep with Strangers
Tłumaczenie: Michał Jankowski
Wydawnictwo: Harlequin/ Mira
Data wydania: 2006
Ilość stron: 384
Szkoda, że łatwo domyśleć się, kto jest mordercą. Lubię być zaskakiwana rozwiązaniem. Niedopracowana kreacja bohaterów również mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńW tym przypadku byłam pewna od samego początku, chociaż liczyłam na element zaskoczenia, niestety zawiodłam się, było dokładnie tak jak przypuszczałam. Czytałam opinie, że niektórzy nie spodziewali się takiego zakończenia więc może warto przekonać się na własnej skórze ;)
UsuńA okładka taka intrygująca - szkoda.
OdpowiedzUsuńI w tym przypadku powiedzenie "nie oceniaj po okładce" się sprawdza ;) mnie też zaintrygowała
UsuńChyba podziękuję, wolę poszukać czegoś z wyższej półki ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie klasyka gatunku, nie zawodzi nigdy ;)
UsuńRzadko czytam kryminały, ale jeśli już mam czytać, to raczej sięgnę po coś lepszego, bo z tego co piszesz, "Mordercza gra" nie jest tego warta.
OdpowiedzUsuńNiestety nie powala na kolana, jest to książka, która długo nie zapada w pamięci, ale na chwilę wytchnienia i rozrywki nadaje się idealnie
UsuńPo takiej okładce kupiłabym w ciemno, całe szczęście, że przeczytałam Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną negatywną recenzję tej książki, a Ty potwierdzasz, że warto jednak ten czas poświęcić dla innej powieści ;)
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu jest już recenzja książki "Wieczerza" :) i wczoraj wystartował konkurs. Zapraszam serdecznie :)
Pozdrawiam
Szkoda, że pomysł nie został w pełni doszlifowany, bo początkowo fabuła mnie bardzo zaintrygowała:)
OdpowiedzUsuńKlasyczny czy nie, każdy kryminał chętnie przetestuję, choć akurat do tego, niezbyt zachęcasz.
OdpowiedzUsuńCoś już czytałam tej autorki i pamiętam, że nie było takie złe. Jak mi ten tytuł wpadnie w ręce, to z ciekawości przeczytam.