08:41

Marika Kjniewska "Papierowy motyl"



Swojego czasu o debiutanckiej powieści Mariki Krajniewskiej pt. „Papierowy motyl” było bardzo głośno. Pozytywne recenzje, masa przychylnych i zachwalających komentarzy spowodowały, że powieść znalazła się na mojej liście książek, które koniecznie muszę przeczytać. Miałam wobec niej wysokie wymagania, w końcu była tak zachwalana. Niestety mnie nie powaliło na kolana. Dostałam zwykłą książkę, która opowiada o walce kobiety z wręcz nieprawdopodobnymi przeciwnościami losu.
Lidia całe życie miała pod górkę, wychowywała się w domu dziecka, pracowała jako tancerka erotyczna, wplątała się w związek z żonatym mężczyzną. W chwili gdy urodziła córeczkę była najszczęśliwszą kobietą na świecie, miała wrażenie, że los wreszcie się do niej uśmiechnął. Samotna matka chciała dać dziecku wszystko co najlepsze, niestety gdy Sonia skończyła 5 lat lekarze wykryli u niej białaczkę, rozpoczęła się dramatyczna walka matki o życie dziecka.



Już po kilku pierwszych zdaniach wyraźnie widać, że mamy do czynienia z debiutem literackim. Czytanie szło mi bardzo topornie, wielokrotnie musiałam wracać kilka stron wstecz by zrozumieć sens całości.
To co spotykało Lidię wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ogrom nieszczęść spadający na jedną samotną kobietę. Kamieniem milowym, który wpłynął na negatywny odbiór całości była reakcja Lidii na tajemnicze zniknięcie najlepszej przyjaciółki. Kobieta wyszła z domu i nigdy nie wróciła, Lidia nie starała się jej szukać czy dowiedzieć co się stało, jedyne co to użalała się nad swoją niedolą i samotnością.
Pani Marika znacznie przedobrzyła. Lidia ukazana jest jako kobieta myśląca jedynie o swoim nieszczęściu, negatywnie nastawiona do całego świata i życia. Zbija majątek tańcząc w drugorzędnym klubie gogo, stać ją na wielki apartament i służącą, która jest niczym rodzona matka, a lekarz opiekująca się jej chorą córeczką jest jak najlepsza przyjaciółka, która przybiega na każde zawołanie zrozpaczonej matki.
Nie muszę chyba dodawać, że cała historia kończy się happy endem? Życie Lidii obraca się o 180 stopni i z wiecznej cierpiętnicy staje się szczęśliwą kobietą sukcesu.

„Papierowy motyl” jest niczym książka fantastyczna, wydarzenia w niej opisane wręcz nieprawdopodobne. Nie przepadam za przesadzonymi powieściami, najpierw dostajemy porcję dramatyzmu, który przytłacza, potem niesamowite szczęście i zadziwiające zbiegi okoliczności.
Owszem książka jest wręcz przesiąknięta emocjami, jednak na mnie te emocje nie zrobiły żadnego wrażenia, nie poruszyło mnie i nie zapłakałam nad losem biednej kobiety.

Chciałabym znaleźć w tej książce jakiś pozytywny aspekt, coś co wywarło by we mnie chęć powrotu do lektury lub zmusiło do głębszej analizy całości. Niestety nie potrafię.
„Papierowy motyl” jest dla mnie książką kompletnie pozbawioną realizmu.
Mimo wszystko polecam, pozytywne opinie skądś się jednak biorą, może inni potrafią dostrzec w tej książce coś, co ja przeoczyłam.

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2009
Ilość strom: 156

13 komentarzy:

  1. Chyba nie jest to książka dla mnie. Mało realizmu plus bohaterka, której drugie imię brzmi "nieszczęście". Nie, zdecydowanie nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwi mnie to, że książka ma tak dużo pozytywnych opinii, naprawdę miałam wobec niej wysokie wymagania

      Usuń
  2. No cóż... Novae Res i wszystko staje się jasne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeby było śmieszniej, to pierwsza książka tego wydawnictwa jaką miałam okazję przeczytać ;)

      Usuń
  3. Chyba jednak odpuszczę ją sobie. Czuję, że by mi się również nie spodobała...

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę że to książką nie dla mnie, taka dawka wszelakich nieszczęść które spotkały tę kobietę - to dla mnie za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było jeszcze w jakiś ciekawy sposób opisane to wyszła by może interesująca powieść, niestety tak nie jest

      Usuń
  5. Szkoda, że ten debiut nie okazał się "strzałem w dziesiątkę".

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się trochę bardziej podobała, ale wiadomo, że co człowiek to inna opinia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze :) gdyby każdy miał takie samo zdanie świat byłby strasznie nudny :)

      Usuń
  7. Jakby mnie ta książka denerwowała!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger