15:12

Jessica Bendinger "Siedem promieni"

Co zrobisz, jeśli zaczniesz widzieć rzeczy, których nikt nie widzi? Dostawać tajemnicze listy? 
Czytać w ludzkich myślach? 
Co zrobisz, jeśli twój pocałunek ma siłę elektrycznego wstrząsu i… może zabić was oboje? 
Co zrobisz, jeśli jesteś kimś więcej, niż ci się wydaje…
Po książkę "Siedem promieni" autorstwa Jessicy Bendinger, scenarzystki IV sezonu "Seksu w wielkim mieście", sięgnęłam z czystego przypadku. Rzadko kiedy sięgam po książki tego typu jednak w tym przypadku interesująca okładka, zachęcający opis z tyłu książki jak i promocyjna cena (jedyne 5 zł), wpłynęły na to, że książka znalazła się w moim posiadaniu.

"Jesteś kimś więcej niż Ci się wydaje"
List w złotej kopercie jaki otrzymuje Beth przeraża ją i niepokoi, zwłaszcza, że jakiś czas temu zaczęła widzieć rzeczy, których nie dostrzegają normalni ludzie. Operacja wzroku, której się poddaje jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Beth trafia do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem schizofrenii, tam poznaje Nessę, niemowę, która potrafi porozumiewać się z ludźmi za pośrednictwem fal radiowych. Znajomość ta okazuje się dla zagubionej Beth bardzo pomocna, zaczyna w inny sposób postrzegać swój dar i postanawia odkryć prawdę o swoim prawdziwym pochodzeniu. Pomaga jej w tym Richie, szkolny przystojniak i łamacz serc.



Dawno nie czytałam czegoś tak chaotycznego i pogmatwanego. Pomysł na całość może i ciekawy, ale sposób wykonania pozostawia wiele do życzenia.
Beth, szkolna prymuska i szara myszka, okazuje się głupią nastolatką, której logiczne myślenie przychodzi z wielkim trudem, do tego stara się być na siłę śmieszna i wyluzowana co niestety przynosi odwrotny efekt, jej żarty stają się wręcz żenujące, a żeby nie było mało nastolatka zachowuje się jak mała dziewczynka nadając imiona wszystkim swoim rzeczą (jej ukochana torba ma na imię Betty).
Otwarcie krytykuje szkolnego uwodziciela, co nie zmienia faktu, że przy pierwszej lepszej okazji wpada w jego ramiona i zakochuje się bez pamięci. Richie nie pozostaje jej dłużny, zmieniający dziewczyny jak rękawiczki facet, nagle zaczyna fascynować się przeciętną, niczym nie wyróżniającą się z tłumu dziewczyną, poświęca dla niej prawie wszystko i nawet jej smród spod pachy jak i płynące z nosa smarki (tak, tak - w książce użyte są dosłownie takie sformułowania) go nie odstraszają.

Żeby było ciekawiej książka wręcz ocieka seksem. Beth wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką ciągle zastanawia się jak będzie wyglądał ich pierwszy raz wymyślając przy tym idiotyczne określenia na błonę dziewicza czy stosunek płciowy. Dziewczyna wykorzystuje swoje nowo zdobyte, niecodzienne zdolności do masturbacji przy muzyce osiągając wielokrotne "babkoorgazmy" i "facetoorgazmy", a gdy odkrywa, że nie może bezkarnie dotknąć działającego jak magnes Richiego wciąga go do swojej zabawy przy muzyce.
Wręcz rozłożyło mnie na kolana przeznaczenie do jakiego została stworzona Beth, otóż dziewczyna musi urodzić siedmioro dzieci, spłodzonych z siedmioma różnymi mężczyznami, tylko po to by dziedzictwo siedmiu promieni mogło być kontynuowane. Spanie z tym samym facetem dwa razy nawet nie wchodzi w grę, żaden mężczyzna nie wytrzyma dwóch stosunków odbytych z Beth.

Starałam się dojrzeć w książce jakieś pozytywne aspekty, wyłapać chociaż jeden malutki fragment, który wzbudziłby pozytywne emocje, niestety, książka jest absurdalna i chaotyczna do granic możliwości, nie ma w niej nic godnego uwagi. Jeśli kiedykolwiek powstanie kontynuacja "Siedmiu promieni" będę omijać ją szerokim łukiem.


Tytuł oryginalny: The Seven Rays
Tłumaczenie: Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: kwiecień 2010
Ilość stron: 328

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jest tyle dobrych książek, szkoda tracić czas na coś płytkiego

      Usuń
  2. Twoja recenzja skutecznie odwróciła moją uwagę od tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze :)
      Blogi są nie tylko po to by zachęcać do lektury książek, ale też by ostrzegać przed tymi niewiele wartymi

      Usuń
  3. Hahahahaha - tym chyba można podsumować całą tę książkę. Babkoorgazmy? Dziedzictwo siedmiu promieni? No i jeszcze jak ta cała bohaterka mogła być prymuską w szkole, skoro nie potrafiła logicznie myśleć? To się wydaje absurdalne.
    Dziękuję, na pewno nie przeczytam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest absurdalne :) Momentami miałam wrażenie jakbym czytała parodie paranolmalromance, a chyba nie to autorka miała na celu

      Usuń
  4. To było straszne - tym jednym zdaniem mogę opisać swoje odczucia co do tej książki, choć czasem chciało mi się też śmiać z absurdalności niektórych rzeczy... To zdecydowanie jedna z niewielu książek, których nie poleciłabym najgorszemu wrogowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzje z którymi się spotkałam są wręcz miażdżące, tak więc nie jesteśmy odosobnione w negatywnej opinii :)

      Usuń
  5. Ja tej ksiażki najgorzej nie wpsominam, przyjemnie się ją czytało, ale na kolana nie powaliła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosta i niewymagająca, ale też bez polotu i strasznie chaotyczna, może gdyby ją uporządkować i ograniczyć sceny seksu byłaby trochę lepsza.

      Usuń
  6. Dziękuję za podesłanie recenzji :)
    Dodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    pozdrawiam serdecznie!
    Miłośniczka Książek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. największym błędem było przeczytanie tej książki:)
    tak książka w ogóle nie była wciągająca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście na złe książki trafiam bardzo rzadko :)

      Usuń
  8. "Absurdalna książka" - to do mnie nie przemawia. Odpuszczę sobie tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tą recenzję i co raz niżej zapadałam się w fotel. Czemu ludzie piszą jeszcze takie brednie i ba, kto to wydaje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiam. Rozumiem, że kogos może ponieść fantazja, ale po to są wydawnictwa by przeprowadzać jakąś selekcję i wydawać coś wartego uwagi. Jestem pewna, że wiele ciekawszych książek zostaje odrzuconych

      Usuń
  10. Z tego co pamiętam przeczytałam jeden czy dwa rozdziały i od razu doszłam do wniosku, że nigdy więcej :) Szkoda mi czasu na tak okropne książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie miałam innej alternatywy, przebrnęłam ledwo, ledwo :)

      Usuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger