Anna Piecyk mieszka i pracuje w
Międzyzdrojach, dzięki pracy bibliotekarki spotkała wielu
wybitnych pisarzy, którzy pomogli jej uwierzyć we własne siły i
natchnęli do pisania.
Autorka uważa, że literatura jest po
to, by poruszać ważne tematy, nie boi się kontrowersyjnych
historii otwierających oczy na krzywdę innych.
Taką właśnie książką jest
„Matnia”, poruszająca temat alkoholizmu i współuzależnienia.
Już sama okładka uzmysławia nam, że
lektura nie będzie należeć do najlżejszych, pluszowy miś z
zaklejonym taśmą pyszczkiem. Nie trudno się domyślić, że
będziemy mieć do czynienia z opowieścią, w której pierwsze
skrzypce grają dzieci.
Historie, w których przedstawiana jest
krzywda najmłodszych szczególnie łapią za serce.
Anna Piecyk przedstawiła nam
alkoholizm z punktu widzenia osób, w które trafia on najbardziej –
dzieci.
Chciałem innego życia niż moi rodzice...Walczyłem...
Grażyna i Ryszard to dzieci
zaniedbywane i opuszczone, które musiały szybko dorosnąć i
rozpocząć samodzielne życie gdy jeszcze nie były na to gotowe.
Częstą nieobecność matki i jej późniejszą niedyspozycję
zrzucały na ciężką pracę, przecież ktoś musiał utrzymywać
rodzinę i przynosić do domu pieniądze. Wraz z wiekiem rosła
świadomość, rozumnym dzieciom nie dało się już wmawiać
kłamstw, zwłaszcza, że pieniędzy na jedzenie ciągle nie było.
Ryszard postanawia ukarać matkę, niestety dochodzi do tragedii,
która całkowicie odmienia życie dorastającego chłopca.
Filip właśnie zdał maturę, marzy o
studiach polonistycznych w Krakowie, niestety ciągłe libacje w domu
i ojciec alkoholik nie pozwalają mu spełnić marzeń. Nastolatek
żyje w ciągłym strachu o rodziców, zajmuje się nimi i troszczy
jak o małe dzieci. W pewnym momencie Filip nie wytrzymuje,
wyprowadza się z domu i zaczyna żyć na własny rachunek. Wynajmuje
mieszkanie, dostaje świetnie płatną pracę, zakochuje się ze
wzajemnością. W chwili gdy wszystko zaczyna się układać, a
chłopak wychodzi na prostą w jego życiu znów pojawia się ojciec.
Bohaterów „Matni” dzieli wiek i
czasy, w których przyszło im żyć, łączy wspólna tragedia jaką
jest alkoholizm w rodzinie.
Dzieciaki starają się walczyć z
uzależnianiami rodziców na swój własny sposób, niekoniecznie
dobry i mądry. Wszelkimi sposobami starają się zwrócić na siebie
uwagę, chcą miłości, akceptacji i szczęścia, zazdroszczą swoim
rówieśnikom beztroskiego życia i troskliwych rodziców, wręcz
walczą o godne życie
„Matnia”, historia pisana z
perspektywy najmłodszych, chwyta za serce i otwiera nam oczy na to,
co być może dzieje się tuż pod naszym nosem.
Niestety książka ma też kilka wad,
które nie uszły mojej uwadze i w znaczny sposób wpłynęły na
ogólną ocenę.
Po pierwsze język, bardzo prosty,
niewyszukany, wręcz żywcem wyjęty z książek dla najmłodszych,
rozumiem, że jest to opowieść pisana z perspektywy dzieci, ale
mimo wszystko autorka mogłaby się bardziej postarać.
Po drugie przesadzone i zbędne sceny,
niektóre wręcz wydawały się nierealne inne kompletnie nic nie
wnosiły do akcji utworu, do tego bohaterowie naiwni do granic
możliwości, niektóre ich dialogi wręcz doprowadzały mnie do
szału.
W posłowiu książki dowiadujemy się,
że temat alkoholu znany jest Annie Piecyk tylko z opowieści,
niestety daje się to odczuć. Gdyby autorka lepiej dopracowała
swoje dzieło z pewnością byłoby warte o wiele więcej.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: czerwiec 2013
Ilość stron: 183
Chyba jednak sobie tę książkę odpuszczę, minusy niestety mnie zrażają zbyt mocno...
OdpowiedzUsuńW sumie, dostępnych jest dużo więcej lepszych książek oo podobnej tematyce
UsuńCzytałam. Mimo wszystko uważam, że warto ją poznać...
OdpowiedzUsuńNie mówię, że książka jest zła, ma wady i zalety, jak każda inna, ale też nie zaprzeczę, że są lepsze książki poruszające tematykę alkoholizmu
UsuńTen Miś na okładce przywiódł mi na myśl taki film, gdzie dziecko samo zakleiło mu mordkę "żeby nie krzyczał". To był dziwny film, ale chyba też o alkoholizmie w rodzinie. A do książki mnie nie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńCoś kojarzę, wydaje mi się, że taką reklamę widziałam, chyba z serii przeciwdziałania przemocy w rodzinie
UsuńRaczej się nie skuszę! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję.
OdpowiedzUsuń