Mimo że przygodę z bohaterami książki
„Jeszcze jeden dzień” zakończyłam kilka tygodni temu to dość
długo zabierałam się za napisanie recenzji, najpierw musiałam ją
przetrawić i przeanalizować na wszelkie możliwe sposoby.
Fabio Volo zaskoczył mnie, wprawił w
konsternację i sprawił, że długo po odłożeniu książki nie
mogłam przestać o niej myśleć.
„Jeszcze jeden dzień” to opowieść
o miłości. Nie jest to typowy romans jakich obecnie pełno na rynku
książki, a historia dość oryginalna i nie pozbawiona głębszego
sensu.
Giacamo jest mężczyzną po
trzydziestce, jego problemy z zaangażowaniem i lęki przed
odrzuceniem sprawiają, że do tej pory wdawał się jedynie w
przelotne romanse, liczył się tylko seks, żadnego uczucia, żadnych
planów na przyszłość. Wszystko się zmienia gdy w tramwaju
dostrzega Michaelę. Ukradkowe spojrzenia, przelotne uśmiechy,
skradzione dotyki, to wszystko sprawia, że Giacamo nie może
przestać myśleć o kobiecie z tramwaju, po raz pierwszy w życiu
czuje coś czego do tej pory nie było mu dane zaznać.
Jak potoczyłaby się historia Giacama
i Michaeli gdyby kobieta nie wyjechała za ocean do Nowego Jorku? Czy
ich uczucie przebiegałoby równie intensywnie i zdobyliby się na
szalony pomysł na związek z wyznaczoną datą ważności? Przeżyć
w kilka tygodni to co innych spotyka w przeciągu kilku lat? Czy jest
to w ogóle możliwe?
Fabuła przedstawia się dość
banalnie jednak mistrzowskie wykonania Pana Volo sprawia, że od
książki nie można się oderwać. Czyta się błyskawicznie, myśli
się o niej bez przerwy, zastanawia czy taka historia miłosna
mogłaby wydarzyć się w rzeczywistości. Czy nie jest to tylko
kolejna piękna bajka, wytwór wyobraźni człowieka żyjącego w
innym świecie?
Dla mnie największą wartość
stanowiły przemyślenia Giacama na temat miłości, związków i
życia, pod wieloma z nich mogę złożyć własnoręczny podpis.
W książce włoskiego pisarza
odnalazłam część siebie, własne, niepoukładane myśli,
niespełnione marzenia, przemyślenia i nadzieje. Momentami czytając
„Jeszcze jeden dzień” czułam się jakbym czytała swój
pamiętnik. Mamy z Giacamem wiele wspólnego :)
Gdzieś spotkałam się z opinią, że
książka jest przewidywalna, a jej zakończenie znane już od samego
początku, cóż... Jest to romans, może dość nietypowy, ale
jednak wciąż romans, nie trzeba być znawcą gatunku by przewidzieć
jaki będzie finał historii, chociaż muszę przyznać, że
odczuwałam pewien niepokój i dreszcz emocji podczas końcowej sceny
w Paryżu, na szczęście nie zawiodłam się, oczekiwałam właśnie
takiego zwieńczenia historii.
„Jeszcze jeden dzień” jest pełną,
dopracowaną do perfekcji opowieścią, nie pozostawia po sobie
niedosytu, jedyne co to żal, że ta piękna historia tak szybko się
skończyła.
Być może książka zachwyciła mnie
tak bardzo dlatego, że znalazłam w niej część siebie, ale może
i wam uda się utożsamić z bohaterami. Polecam wszystkim bardzo
serdecznie.
Tytuł oryginalny: Il giorno in piu
Tłumaczenie: Justyna Grendysz
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: Lipiec 2012
Od dawna leży na półce i jakoś mnie do niej nie ciągło, po twojej recenzji chyba po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Jestem ciekawa jakie wrażenie zrobi na innych czytelnikach
UsuńJestem ciekawa tego tytułu już od momentu, kiedy pojawił się w zapowiedziach. Może kiedyś będę miała okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie książka rewelacja. Warto z nią spędzić kilka chwil
UsuńBardzo lubię historie o miłości. Fajnie, że ta książka ma głębszy sens. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość przeczytania tej powieści. Może nie zawiodę się na niej :)
OdpowiedzUsuńDodatkowo jest to historia niebanalna i nieszablonowa :) Też mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńUwielbiam tę książkę, jest absolutnie wciągająca i nie przeszkadza mi to, że jest romansem :)
OdpowiedzUsuńTeż ją uwielbiam :) chyba śmiało mogę powiedzieć, że stała się jedną z moich ulubionych i jeszcze nie raz do niej wrócę
UsuńBardzo mi się podobało to jak Volo opowiedział tę historię. Subtelnie i z wyczuciem. Mile ją wspominam ;)
OdpowiedzUsuńA ja chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona opowieść o miłości :)
UsuńKusząca okładka. Koniecznie muszę zajrzeć do tej powieści.
OdpowiedzUsuńMnie też zachęciła okładka :) Chyba robię się coraz bardziej sentymentalna :)
OdpowiedzUsuńNo coż, czasami książki trzeba przetrawić, przemyślec. podejrzewam że zdarzyło się to nie tylko Tobie. Z chęcią przeczytałabym ten "nietypowy" romans.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
Usuń