12:29

Fabio Volo "Jeszcze jeden dzień"



Mimo że przygodę z bohaterami książki „Jeszcze jeden dzień” zakończyłam kilka tygodni temu to dość długo zabierałam się za napisanie recenzji, najpierw musiałam ją przetrawić i przeanalizować na wszelkie możliwe sposoby.
Fabio Volo zaskoczył mnie, wprawił w konsternację i sprawił, że długo po odłożeniu książki nie mogłam przestać o niej myśleć.

„Jeszcze jeden dzień” to opowieść o miłości. Nie jest to typowy romans jakich obecnie pełno na rynku książki, a historia dość oryginalna i nie pozbawiona głębszego sensu.

Giacamo jest mężczyzną po trzydziestce, jego problemy z zaangażowaniem i lęki przed odrzuceniem sprawiają, że do tej pory wdawał się jedynie w przelotne romanse, liczył się tylko seks, żadnego uczucia, żadnych planów na przyszłość. Wszystko się zmienia gdy w tramwaju dostrzega Michaelę. Ukradkowe spojrzenia, przelotne uśmiechy, skradzione dotyki, to wszystko sprawia, że Giacamo nie może przestać myśleć o kobiecie z tramwaju, po raz pierwszy w życiu czuje coś czego do tej pory nie było mu dane zaznać.
Jak potoczyłaby się historia Giacama i Michaeli gdyby kobieta nie wyjechała za ocean do Nowego Jorku? Czy ich uczucie przebiegałoby równie intensywnie i zdobyliby się na szalony pomysł na związek z wyznaczoną datą ważności? Przeżyć w kilka tygodni to co innych spotyka w przeciągu kilku lat? Czy jest to w ogóle możliwe?

Fabuła przedstawia się dość banalnie jednak mistrzowskie wykonania Pana Volo sprawia, że od książki nie można się oderwać. Czyta się błyskawicznie, myśli się o niej bez przerwy, zastanawia czy taka historia miłosna mogłaby wydarzyć się w rzeczywistości. Czy nie jest to tylko kolejna piękna bajka, wytwór wyobraźni człowieka żyjącego w innym świecie?

Dla mnie największą wartość stanowiły przemyślenia Giacama na temat miłości, związków i życia, pod wieloma z nich mogę złożyć własnoręczny podpis.
W książce włoskiego pisarza odnalazłam część siebie, własne, niepoukładane myśli, niespełnione marzenia, przemyślenia i nadzieje. Momentami czytając „Jeszcze jeden dzień” czułam się jakbym czytała swój pamiętnik. Mamy z Giacamem wiele wspólnego :)

Gdzieś spotkałam się z opinią, że książka jest przewidywalna, a jej zakończenie znane już od samego początku, cóż... Jest to romans, może dość nietypowy, ale jednak wciąż romans, nie trzeba być znawcą gatunku by przewidzieć jaki będzie finał historii, chociaż muszę przyznać, że odczuwałam pewien niepokój i dreszcz emocji podczas końcowej sceny w Paryżu, na szczęście nie zawiodłam się, oczekiwałam właśnie takiego zwieńczenia historii.

„Jeszcze jeden dzień” jest pełną, dopracowaną do perfekcji opowieścią, nie pozostawia po sobie niedosytu, jedyne co to żal, że ta piękna historia tak szybko się skończyła.
Być może książka zachwyciła mnie tak bardzo dlatego, że znalazłam w niej część siebie, ale może i wam uda się utożsamić z bohaterami. Polecam wszystkim bardzo serdecznie.


Tytuł oryginalny: Il giorno in piu
Tłumaczenie: Justyna Grendysz

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: Lipiec 2012

14 komentarzy:

  1. Od dawna leży na półce i jakoś mnie do niej nie ciągło, po twojej recenzji chyba po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Jestem ciekawa jakie wrażenie zrobi na innych czytelnikach

      Usuń
  2. Jestem ciekawa tego tytułu już od momentu, kiedy pojawił się w zapowiedziach. Może kiedyś będę miała okazję przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie książka rewelacja. Warto z nią spędzić kilka chwil

      Usuń
  3. Bardzo lubię historie o miłości. Fajnie, że ta książka ma głębszy sens. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała możliwość przeczytania tej powieści. Może nie zawiodę się na niej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowo jest to historia niebanalna i nieszablonowa :) Też mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Uwielbiam tę książkę, jest absolutnie wciągająca i nie przeszkadza mi to, że jest romansem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją uwielbiam :) chyba śmiało mogę powiedzieć, że stała się jedną z moich ulubionych i jeszcze nie raz do niej wrócę

      Usuń
  5. Bardzo mi się podobało to jak Volo opowiedział tę historię. Subtelnie i z wyczuciem. Mile ją wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona opowieść o miłości :)

      Usuń
  6. Kusząca okładka. Koniecznie muszę zajrzeć do tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też zachęciła okładka :) Chyba robię się coraz bardziej sentymentalna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No coż, czasami książki trzeba przetrawić, przemyślec. podejrzewam że zdarzyło się to nie tylko Tobie. Z chęcią przeczytałabym ten "nietypowy" romans.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger