11:57

Stephen King "Historia Lisey"



„Hitoria Lisey” została wydana w 2006 roku, pomysł na książkę zrodził się niedługo po poważnym wypadku samochodowym jaki przeżył autor. Podobno jest to jedna z najbardziej osobistych książek Kinga, przesiąknięta przemyśleniami na temat szaleństwa, życia, śmierci, miłości.

Dwa lata temu mąż Lisey, Scott London - znany i ceniony autor poczytnych książek, zmarł w szpitalu na tajemniczą i niezidentyfikowaną chorobę. Od tamtej pory kobieta stara się uporać ze wspomnieniami dotyczącymi męża i pozbyć nachalnych wielbicieli jego twórczości, którzy usilnie starają się nakłonić ją do upublicznienia wszystkich zapisków zmarłego.
Życie Lisey płynie sennym i leniwym rytmem. Wszystko ulega zmianie gdy jej starsza siostra zapada w stan katotonii, a w jej życiu pojawia się szalony fan Scotta. Gdyby tego było mało, w głowie zaczyna słyszeć głosy, które identyfikuje ze zmarłym mężem. Scott przewidując rychłą śmierć przygotował dla Lisey niespodziankę, ostatnie wyznanie dotyczące traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Aby odnaleźć pudło z notatkami Lisey będzie musiała podążać tropem męża i jeszcze raz udać się w świat wyobraźni na fantastyczny Księżyc Boo'ya.

Charakterystycznego stylu pisania Kinga nie da się pomylić z niczym innym. W przypadku „Historii Lisey” język staje się bardziej poetycki i wyszukany, pełen dziwacznych, początkowo drażniących i niezrozumiałych neologizmów, które z czasem stają się naturalną częścią powieści.
Sposób narracji nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Wydarzenia przedstawiane są z perspektywy Lisey, pełne wspomnień, podróży w czasie i przestrzeni. Autor z łatwością przeskakuje z tematu na temat, najpierw jesteśmy w kuchni z Lisey, za chwilę przenosimy się do momentu w którym poznała Scotta, potem przeskakujemy do wspomnień z jego dzieciństwa, a po chwili wraz z dwójką bohaterów znajdujemy się na Księzycu Boo'ya. Niestety taki sposób pisania momentami nuży i wymaga od czytelnika maksimum uwagi i koncentracji, czasami aż ciężko połapać się w fabule i konieczne jest wracanie kilka kartek wstecz by zrozumieć o co w danym momencie chodzi.

Bohaterowie są oryginalni i wyraziści, każdy ma charakterystyczną cechę, która wyróżnia ich spośród innych, nawet ci drugoplanowi pozostają niezapomniani.
Lisey jest silną kobietą, która nie cofnie się przed niczym by bronić pamięć po zmarłym mężu. Kocha mocno i nawet śmierć nie jest w stanie wkroczyć pomiędzy nią a Scotta. Odważna i pomysłowa, w swoim życiu przeszła i widziała zbyt wiele by mógł ją przestraszyć niezrównoważony psychicznie wielbiciel twórczości męża. Starcie Lisey i Jima Dooley'a jest jednym z najmocniejszych fragmentów książki, w połączeniu ze wspomnieniami Scotta z wczesnego dzieciństwa daje przerażającą mieszankę godną króla grozy.

„Historiii Lisey” nie polecam czytelnikom zaczynającym swoją przygodę z twórczością mistrza. Początek może znudzić i skutecznie zniechęcić do dalszej lektury, a co za tym idzie pozostałych dzieł Kinga.
Książka odrobinę różni się od wcześniejszych, typowych utworów, dzięki którym autor zyskał sławę i rozgłos. „Historia Lisey” idealnie nadaje się na deser, jako zwieńczenie wielu płodnych lat twórczości.







Tytuł oryginalny: Lisey's Story
Tłumaczenie: Maciejka Mazan, Tomasz Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: Pażdziernik 2006
Ilość stron: 408

23 komentarze:

  1. Lubię Kinga, przeczytałam już sporo jego książek i na pewno sięgnę kiedyś i po tę pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pierwszy raz czytam, że "Historia Lisey" jest inna niż większość książek Kinga. Mam tą książkę, i w niedługim czasie mam zamiar się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest inna, ale zarazem bardzo typowa dla twórczości Kinga. Jestem pewna, że każdy, kto poznał chociaz kilka książek mistrza bez problemu rozpozna ten charakterystyczny styl

      Usuń
  3. Ja tej książki nie czytałem, ale Kinga uwielbiam. Dlatego za jakiś czas po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że King wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością :) książkę oczywiście polecam

      Usuń
  4. Mamy podobne odczucia:) Jednak deserem bym jej nie nazwała - prędzej jakąś oryginalną przystawką;)
    Pozdrawiam, dopisuję do wyzwania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być i przystawką :) chociaz tak jak pisałam w recenzji, nie polecam jeśli wcześniej nie spróbowało się kilku wcześniejszych książek autora ;)

      Usuń
  5. No właśnie jestem w trakcie tej książki. I faktycznie jest zupełnie inna, początek trochę męczący, ale im bliżej końca tym akcja ciekawsza i pełna napięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przemęczyć ten początek. Mnie przy lekturze trzymała chęć poznania tajemnicy skrywanej przez Scotta, koniec może trochę szokować :)

      Usuń
  6. książka stoi na półce i czeka na swoją kolej :) ale przyznam że troszkę się obawiam... byłam ostatnio zmęczona grubaśnymi tomiskami Kinga, zmęczona jego specyficznym stylem... Ty natomiast piszesz, że początek może nudzić :) ale mam nadzieję, że kiedy już zatęsknię znów za ulubieńcem, będę tak głodna jego historii, że nic nie będzie w stanie mi przeszkodzić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam kilka ładnych lat przerwy z twórczością Kinga, aż nadszedł dzień gdy za nią zatęskniłam i postanowiłam od nowa rozpocząć przygodę z tym niezwykle płodnym pisarzem :)

      Usuń
  7. Co prawda nic już nie pamiętam z tej książki, ale z moich ocen wynika, że bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak bywa, że coś co nam się kiedyś podobało z czasem całkiem ulatuje z pamięci, też tak miewam ;) na szczęście pamięć zawsze można odświeżyć wracając do lektury :)

      Usuń
  8. Myślę, że sobie odpuszczę. Jakoś odrzuca mnie ten nużący początek książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Kinga charakteryzują się nudnym początkiem, na szczęście potem nadrabiają początkowe straty

      Usuń
  9. Niestety ja i Pan King się nie lubimy więc tym razem podzoękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w moim przypadku King to jeden z ulubionych autorów :)

      Usuń
  10. Dziękuję Ci za podesłanie linka do recenzji,
    została dodana do wyzwania :)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. To pozycja Kinga, której jeszcze nie czytałam. Mam ją w planach i na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Warto poznać mistrza w odrobinę innej wersji :)

      Usuń
  12. ja jestem z tych co książki czytaja wszedzie pociąg, samochód, korytarz na uczelni, więć musze mieć podzielność uwagi. nie mogę w 100 % nigdy się totalnie skupić, więć ta lekturę musiałabym odłożyć na moment kiedy mogę zamknąć się w pokoju i w spokoju oddać sie lekturze ;D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger