„Hitoria Lisey” została wydana w
2006 roku, pomysł na książkę zrodził się niedługo po poważnym
wypadku samochodowym jaki przeżył autor. Podobno jest to jedna z
najbardziej osobistych książek Kinga, przesiąknięta
przemyśleniami na temat szaleństwa, życia, śmierci, miłości.
Dwa lata temu mąż Lisey, Scott London
- znany i ceniony autor poczytnych książek, zmarł w szpitalu na
tajemniczą i niezidentyfikowaną chorobę. Od tamtej pory kobieta
stara się uporać ze wspomnieniami dotyczącymi męża i pozbyć
nachalnych wielbicieli jego twórczości, którzy usilnie starają
się nakłonić ją do upublicznienia wszystkich zapisków zmarłego.
Życie Lisey płynie sennym i leniwym
rytmem. Wszystko ulega zmianie gdy jej starsza siostra zapada w stan
katotonii, a w jej życiu pojawia się szalony fan Scotta. Gdyby tego
było mało, w głowie zaczyna słyszeć głosy, które identyfikuje
ze zmarłym mężem. Scott przewidując rychłą śmierć przygotował
dla Lisey niespodziankę, ostatnie wyznanie dotyczące traumatycznych
przeżyć z dzieciństwa. Aby odnaleźć pudło z notatkami Lisey
będzie musiała podążać tropem męża i jeszcze raz udać się w
świat wyobraźni na fantastyczny Księżyc Boo'ya.
Charakterystycznego stylu pisania Kinga
nie da się pomylić z niczym innym. W przypadku „Historii Lisey”
język staje się bardziej poetycki i wyszukany, pełen dziwacznych,
początkowo drażniących i niezrozumiałych neologizmów, które z
czasem stają się naturalną częścią powieści.
Sposób narracji nie należy do
najłatwiejszych w odbiorze. Wydarzenia przedstawiane są z
perspektywy Lisey, pełne wspomnień, podróży w czasie i
przestrzeni. Autor z łatwością przeskakuje z tematu na temat,
najpierw jesteśmy w kuchni z Lisey, za chwilę przenosimy się do
momentu w którym poznała Scotta, potem przeskakujemy do wspomnień
z jego dzieciństwa, a po chwili wraz z dwójką bohaterów
znajdujemy się na Księzycu Boo'ya. Niestety taki sposób pisania
momentami nuży i wymaga od czytelnika maksimum uwagi i koncentracji,
czasami aż ciężko połapać się w fabule i konieczne jest
wracanie kilka kartek wstecz by zrozumieć o co w danym momencie
chodzi.
Bohaterowie są oryginalni i wyraziści,
każdy ma charakterystyczną cechę, która wyróżnia ich spośród
innych, nawet ci drugoplanowi pozostają niezapomniani.
Lisey jest silną kobietą, która nie
cofnie się przed niczym by bronić pamięć po zmarłym mężu.
Kocha mocno i nawet śmierć nie jest w stanie wkroczyć pomiędzy
nią a Scotta. Odważna i pomysłowa, w swoim życiu przeszła i
widziała zbyt wiele by mógł ją przestraszyć niezrównoważony
psychicznie wielbiciel twórczości męża. Starcie Lisey i Jima
Dooley'a jest jednym z najmocniejszych fragmentów książki, w
połączeniu ze wspomnieniami Scotta z wczesnego dzieciństwa daje
przerażającą mieszankę godną króla grozy.
„Historiii Lisey” nie polecam
czytelnikom zaczynającym swoją przygodę z twórczością mistrza.
Początek może znudzić i skutecznie zniechęcić do dalszej
lektury, a co za tym idzie pozostałych dzieł Kinga.
Książka odrobinę różni się od
wcześniejszych, typowych utworów, dzięki którym autor zyskał
sławę i rozgłos. „Historia Lisey” idealnie nadaje się na
deser, jako zwieńczenie wielu płodnych lat twórczości.
Tytuł oryginalny: Lisey's Story
Tłumaczenie: Maciejka Mazan, Tomasz Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: Pażdziernik 2006
Ilość stron: 408
Lubię Kinga, przeczytałam już sporo jego książek i na pewno sięgnę kiedyś i po tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNie pierwszy raz czytam, że "Historia Lisey" jest inna niż większość książek Kinga. Mam tą książkę, i w niedługim czasie mam zamiar się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńJest inna, ale zarazem bardzo typowa dla twórczości Kinga. Jestem pewna, że każdy, kto poznał chociaz kilka książek mistrza bez problemu rozpozna ten charakterystyczny styl
UsuńJa tej książki nie czytałem, ale Kinga uwielbiam. Dlatego za jakiś czas po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że King wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością :) książkę oczywiście polecam
UsuńMamy podobne odczucia:) Jednak deserem bym jej nie nazwała - prędzej jakąś oryginalną przystawką;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dopisuję do wyzwania
Może być i przystawką :) chociaz tak jak pisałam w recenzji, nie polecam jeśli wcześniej nie spróbowało się kilku wcześniejszych książek autora ;)
UsuńNo właśnie jestem w trakcie tej książki. I faktycznie jest zupełnie inna, początek trochę męczący, ale im bliżej końca tym akcja ciekawsza i pełna napięcia.
OdpowiedzUsuńWarto przemęczyć ten początek. Mnie przy lekturze trzymała chęć poznania tajemnicy skrywanej przez Scotta, koniec może trochę szokować :)
Usuńksiążka stoi na półce i czeka na swoją kolej :) ale przyznam że troszkę się obawiam... byłam ostatnio zmęczona grubaśnymi tomiskami Kinga, zmęczona jego specyficznym stylem... Ty natomiast piszesz, że początek może nudzić :) ale mam nadzieję, że kiedy już zatęsknię znów za ulubieńcem, będę tak głodna jego historii, że nic nie będzie w stanie mi przeszkodzić :D
OdpowiedzUsuńJa miałam kilka ładnych lat przerwy z twórczością Kinga, aż nadszedł dzień gdy za nią zatęskniłam i postanowiłam od nowa rozpocząć przygodę z tym niezwykle płodnym pisarzem :)
UsuńCo prawda nic już nie pamiętam z tej książki, ale z moich ocen wynika, że bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, że coś co nam się kiedyś podobało z czasem całkiem ulatuje z pamięci, też tak miewam ;) na szczęście pamięć zawsze można odświeżyć wracając do lektury :)
UsuńMyślę, że sobie odpuszczę. Jakoś odrzuca mnie ten nużący początek książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki Kinga charakteryzują się nudnym początkiem, na szczęście potem nadrabiają początkowe straty
UsuńNiestety ja i Pan King się nie lubimy więc tym razem podzoękuję ;)
OdpowiedzUsuńA w moim przypadku King to jeden z ulubionych autorów :)
UsuńDziękuję Ci za podesłanie linka do recenzji,
OdpowiedzUsuńzostała dodana do wyzwania :)
pozdrawiam serdecznie!
A proszę bardzo :)
UsuńTo pozycja Kinga, której jeszcze nie czytałam. Mam ją w planach i na półce ;)
OdpowiedzUsuńPolecam. Warto poznać mistrza w odrobinę innej wersji :)
Usuńja jestem z tych co książki czytaja wszedzie pociąg, samochód, korytarz na uczelni, więć musze mieć podzielność uwagi. nie mogę w 100 % nigdy się totalnie skupić, więć ta lekturę musiałabym odłożyć na moment kiedy mogę zamknąć się w pokoju i w spokoju oddać sie lekturze ;D
OdpowiedzUsuń