"Szare śniegi Syberii" jest właśnie jedną z takich książek. Przepełniona emocjami, które aż kipią i które udzielają się czytelnikowi. Nie jest to łatwa książka, o krzywdach ludzkich nie czyta się przyjemnie, mimo wszystko ciężko się od niej oderwać.
Rodzina piętnastoletniej Liny zostaje aresztowana przez NKWD, jej członkowie mają zaledwie dwadzieścia minut by spakować niezbędne rzeczy i opuścić dom.
Lina Vilkas, jej brat Jonas oraz ich matka w nieludzkich warunkach odbywają wielotygodniową podróż do jednego z rosyjskich obozów pracy. Uznani za niebezpiecznych przestępców dostają najsroższy wymiar kary, czeka ich 25 lat pracy ponad ludzkie siły.
Poniżani i wykorzystywani przez bezwzględne władze obozu mogą liczyć tylko na siebie i innych towarzyszy niedoli. Mimo krytycznej sytuacji więźniowie czują silne poczucie jedności, stanowią grupę, która za wszelką cenę chce trzymać się razem, wspierają się i pomagają sobie nawzajem.
Ciężko jest mi pisać o książce, która wywołała u mnie tak silne emocje. Życie więźniów politycznych deportowanych na Syberię nie należało do najlżejszych, traktowani gorzej niż zwierzęta, zmuszani do pracy ponad siły za minimalne racje chleba, niepewni swojego jutra. Czytając historię Liny miałam przed oczami tysiące istnień ludzkich, które przeszły przez piekło na ziemi, piekło zgotowane przez człowieka.
Lina opisuje swoje przeżycia z niezwykła precyzją. Brutalność niektórych opisów wywołuje dreszcze, chciałoby się odłożyć książkę by ochłonąć, zrozumieć jednak ciekawość na to nie pozwala, brnie się dalej, z każdą stroną coraz bardziej współczując dziewczynie. Rodzeństwo Vilkas przechodzi przyśpieszony kurs dorastania, w świecie w którym tylko najsilniejsi przetrwają muszą zapomnieć o swoich słabościach i pracować na równi z dorosłymi.
Pomimo wszystko, w świecie przepełnionym bólem, cierpieniem i tęsknotą, znajduje się także miejsce na miłość i nadzieję, a siła przyjaźni i świadomość bliskości drugiego człowieka daje chwilę wytchnienia od brutalności dnia codziennego.
Czy dwójka młodych ludzi, nieprzystosowanych do ciężkiej pracy może przetrwać wieloletnie poniżanie, wykorzystywanie i zmuszanie do nadludzkiego wysiłku? Czy nadzieja może dać siłę potrzebną do tego by przeżyć? Czy można kochać będąc traktowanym gorzej niż zwierzęta? Po odpowiedzi zapraszam do książki.
Tytuł oryginalny: Between Shades of Grey
Tłumaczenie: Joanna Bogunia i Dawid Juraszek
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011
Ilość stron: 328
Ocena 6/6
Pewnych książek się nie zapomina- dla mnie to właśnie taka powieść. Piękna.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Jestem na etapie jej poszukiwania:))
OdpowiedzUsuńBardzo ciężka i wręcz porażająca tematyka. ja tylko na podstawie twojej recenzji czułam już emocje, więc nawet sobie nie wyobrażam jak odbiorę treść osobiście gdy ją poznam.
OdpowiedzUsuńJej okładka bardzo przypomina mi książkę Barbary Rybałtowskiej. Nie pamiętam tytuł ale na poprzednim blog miałam jej recenzję. Tak szczerza książek o tej tematyce jest dosyć sporo, a mnie narazie obrzydły. Nie wiem czemu, ale nie mam ochoty na takie książki. Chyba przez to, że ostatnio rzeczywistość mnie przytłacza.
OdpowiedzUsuńDodałem do listy...ehhh...życia mi braknie...:-(
OdpowiedzUsuńCiężko się czyta takie książki, ale sądzę, że warto je czytać. Uświadamiają i pokazują prawdę.
OdpowiedzUsuńSądzę, że takiej książki nie czyta się przyjemnie, ale pomimo to przeczytam, bo nie zawsze w książkach chodzi o to, żeby czytało się lekko :)
OdpowiedzUsuń