Brenner, były policjant i detektyw, znudzony swoją dotychczasową pracą postanawia zmienić zajęcie i przyjmuje posadę kierowcy karetki w Czerwonym Krzyżu. Od razu w oczy rzuca mu się rywalizacja pomiędzy aktualnym pracodawcą, a pogotowiem ratunkowym - podkradanie pacjentów, wyścigi, kto pierwszy dotrze na miejsce wypadku, ciągłe bójki, sprzeczki i zaznaczanie swojego terytorium. Szef Brennera podejrzewa, że telefon Czerwonego Krzyża znajduje się na podsłuchu konkurencyjnej firmy, znając detektywistyczną przeszłość swojego podwładnego zleca mu wyjaśnienie sprawy.
W tym samym czasie dochodzi do serii morderstw. Pod budynkiem stacji krwiodawstwa, z jednego pocisku, zostaje zastrzelona całująca się para, kilka dni później w karetce ratunkowej pracownicy Czerwonego Krzyża znajdują zwłoki Bimba - swojego kolegi po fachu - który był świadkim poprzedniego tragicznego zdarzenia. Podejrzenia padają na Lanza, starego kierowcy erki, z którego córką Bimbo miał krótkotrwały romans.
Brenner badając sprawę zleconą przez pracodawcę wpada na trop dziwnych machinacji finansowych Czerwonego Krzyża. Odnajduje dawnego kierowcę karetki, który w pozornie nieszczęśliwym wypadku został trwale upośledzony. Mężczyzna pomaga mu w wyjaśnieniu zagadki morderstw i odkryciu przerażającej prawdy o niektórych pracownikach Czerwonego Krzyża.
Ciężko mi było przebrnąć przez tę książkę. Fabuła ciągnie się w nieskończoność, przez większą część utworu nic się nie dzieje. Na początku zwracanie bezpośrednio do czytelnika i dowcipne uwagi wtrącane przez narratora bardzo mi się spodobały, później zaczęły nudzić i działać na nerwy. Mnogość niepotrzebnych wtrąceń i przeskakiwanie z tematu na temat nużyło. W pewnym momencie pogubiłam się do tego stopnia, że musiałam wrócić kilka stron wstecz by zrozumieć o czym tym razem opowiada autor.
Kolejny problem stanowią niedomówienia, których w książce jest dość sporo, nie wszystkie były dla mnie zrozumiałe i kilka elementów fabuły wciąż pozostało tajemnicą.
Szkoda...opowieść dość interesująca i można z tego było zrobić dobry kryminał, który trzyma w napięciu od samego początku do samego końca, niestety w tym przypadku napięcie jest zerowe. Jedynie na uwagę zasługuje kilka ostatnich stron, szaleńczy pościg dwóch karetek pogotowia zakorkowanymi ulicami Wiednia, niczym z hollywodzkiego filmu sensacyjnego.
Tytuł oryginalny: Kommk, susser Tod
Tłumaczenie: Barbara Tarnas
Wydawnictwo: G + J
Ilość stron: 260
Kto wie? Może sięgnę, jak książka wpadnie mi w łapki:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Będę na recenzję czekać ;)
OdpowiedzUsuńOpis bardzo zachęcający, recenzja już mniej. Lubię kryminały, ale po ten raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńczyli rozumiem że zmarnowany pomysł autora?
OdpowiedzUsuńNiestety, to się zdarza ;<
Myślę, że na rynku już jest tyle kryminałów i to lepszych, że na pewno sięgnę, ale prędzej po tamte tytuły. :)
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuje ;)
OdpowiedzUsuń@kasandra_85 ciekawa jestem opinii innych na temat tej książki, więc jak tylko będziesz miała okazję przeczytaj
OdpowiedzUsuń@Heather też lubię kryminały, a opis na okładce brzmiał tak zachęcająco, że oprzeć się nie mogłam. Niestety zawiodłam się odrobinę.
@BookEater niestety, pomysł na książkę całkiem niezły, niestety gorzej z wykonaniem.
@Daria ja z pewnością też już będę sięgać po lepsze pozycje tego typu ;)
@Bujaczek i dobrze, gdybyś wszystko ode mnie brała to biedny listonosz załamał by się pod ciężarem paczki, którą dla Ciebie szykuję ;)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię zaprosić na "Wakacyjną wymianę" książek http://miqaisonfire.wordpress.com/wakacyjna-wymiana/
Pozdrawiam serdecznie :)
I zapraszam.