Wychodziłam już z biblioteki gdy mój wzrok przykuła niesamowita okładka tej książki, do tego doszedł chwytliwy tytuł i nawet nie przyszło mi do głowy by przeczytać opis na okładce (chociaż nie jestem pewna czy to zniechęciło by mnie do zagłębienia się w lekturze).
Po powrocie do domu odstawiłam książkę na półkę od czasu do czasu podziwiając klimatyczne zdjęcie lasu na okładce. Wręcz nie mogłam się doczekać by zagłębić tajemnice jakie w sobie skrywa.
Gdy nadeszła pora, usiadłam wygodnie w fotelu z nadzieją na kilkugodzinną porcję rozrywki w ulubionym wydaniu.
I jak to zazwyczaj bywa sprawdziło się znane wszystkim powiedzenie Nie oceniaj książki po okładce.
Po kilku stronach miałam już dosyć, a że w zwyczaju mam czytać wszystko, nawet to co wydaje mi się mało pasjonujące brnęłam w tę dziwną historię z nadzieję jakiegokolwiek rozwoju akcji.
W miejscowości Goodmanwood rośnie stary, wiekowy las, w którym, jak głoszą legendy, czai się coś złowrogiego i niewytłumaczalnego. Z niewiadomych przyczyn złowroga moc w szczególności upodobała sobie rodzinę Priców. Co tak naprawdę dzieje się w lesie nikt nie wie i nikt nie potrafi wytłumaczyć, po wyjściu z niego zapomina się o wszystkim co wydarzyło się w środku.
I na tym zakończę opis fabuły, reszty nawet nie warto poruszać - nudna i nużąca, na którą szkoda cennego czasu.
Do tego dochodzą idiotyczne dialogi, czasami zupełnie pozbawione sensu i wyrwane z kontekstu, bohaterowie infantylni, w każdej sytuacji zachowujący się tak samo, wyprani z uczuć i emocji.
Czytałam po to by znaleźć w tej opowieści jakiś sen, by w końcu zrozumieć o co chodziło autorowi, by znaleźć odpowiedź na pytania postawione w książce, razem z bohaterami rozgryźć zagadkę tajemniczego lasu. Ku mojemu zdumieniu nic takiego nie nastąpiło, na końcu mogłam jedynie westchnąć z ulgą, że wreszcie dobrnęłam do końca.
Jakby tego wszystkiego było mało, nagromadzenie słów drzewo i las, ze wszystkimi ich odmianami, przeszło w ogóle moje wyobrażenia. Dosłownie w każdym akapicie można było znaleźć te rzeczowniki, w pewnym momencie miałam wrażenie, że czytam magazyn tartaczny (jeżeli takowy w ogóle gdziekolwiek istnieje ;)
Zaskoczyły mnie inne opinie na temat tej książki, w większości pozytywne.
Chyba jestem za stara na takie książki.
Wiem tylko jedno, pożegnam się z twórczością Pana Campbella na bardzo długi czas.
Tytuł oryginalny: The Darkest Part of the Woods
Tłumaczenie: Iwona Michałowska
Wydawnictwo: Księżnica
Data wydania: 2010
Ilość stron: 368
Ocena 1/6
Dzięki za cynk jakie książki omijać:)). Szkoda cennego czasu. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńO nie! Totalnie nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńMusiałoby mi się porządnie nudzić żebym sięgnęła po tą pozycję;)
Pozdrawiam Lena
www.recenzje-leny.blogspot.com
No to również dla mnie totalnie na nie;(
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, ale po twojej recenzji raczej nie chwycę ;D
OdpowiedzUsuńPo nią raczej nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś też czytałam do końca nawet najgorszą książkę -liczyłam, że coś drgnie, coś się zmieni, zaskoczy. A ostatnio, zdarzyło mi się dwukrotnie porzucić lekturę, stwierdziłam, że naprawdę szkoda czasu i w to miejsce mogłabym przeczytać coś o wiele ciekawszego.
OdpowiedzUsuńPo książkę, o której piszesz, ja również nie sięgnę. Jak to dobrze czasem dostać cynk, czy warto, czy nie ;)
Na prawdę szkoda marnować czasu, rzadko kiedy zdarza mi się tak krytycznie oceniać jakiś utwór, ale tutaj nie znalazłam kompletnie nic godnego uwagi i w ogóle nie mogę zrozumieć jakim cudem książka na lubimy czytać ma tak wiele pozytywnych opinii.
OdpowiedzUsuńSkoro nie polecasz, to będę uważała, żeby i mnie nie zwiodła ta tajemnicza okładka :).
OdpowiedzUsuń