11:10

Faye Kellerman - Ciuciubabka

Szukanie sprawców przestępstwa jest niczym zabawa w ciuciubabkę, bezradne krążenie w ciemności, wpadanie na fałszywe tropy, kierowanie się jedynie przeczuciem i poszlakami.
Podobnie jest w przypadku bohaterów najnowszej książki Faye Kellerman, o jakże znaczącym w tym przypadku tytule "Ciuciubabka", w której grupa funkcjonariuszy z wydziału zabójstw poszukuje sprawców brutalnego morderstwa rodziny miliarderów.

Na Ranczu Kojota należącym do zamożnej i wpływowej rodziny Kaffey'ów dochodzi do tragedii. Wszyscy członkowie rodziny zostają napadnięci przez zamaskowanych przestępców, niemalże cudem z życiem uchodzi jedynie syn, który w ciężkim stanie trafia do szpitala. Policja nie ma żadnych wątpliwości, celem napastników była cała rodzina, dlatego dochodzący do zdrowia syn nadal znajduje się w niebezpieczeństwie. Śledztwo od początku przysparza trudności. Ogromna posiadłość jest ciężkim obiektem do przeszukania i zabezpieczenia, wskazówki i ślady mogą znajdować się dosłownie wszędzie. Motyw przestępstwa również nie jest znany, rodzina Kaffey'ów z pewnością miała wielu wrogów. A jeśli wziąć pod uwagę również to, że pan domu, z nieznanych przyczyn, zatrudniał do pracy w ochronie byłych przestępców, z których część zaginęła w nocy morderstwa, zagadka jeszcze bardziej się komplikuje. Wraz z postępem śledztwa podejrzanych zamiast ubywać to przybywa, każdy wydaje się w jakiś sposób w to zamieszany.

Akcja toczy się dwutorowo. Towarzyszymy porucznikowi Deckerowi w śledztwie oraz jego żonie, która pracuje jako ławniczka w jednym z procesów sądowych. Niespodziewanie dwie odrębne sprawy łączą się ze sobą. Żona Deckera, poprzez zbieg okoliczności, może przyczynić się do przełomu w śledztwie i pomóc funkcjonariuszom, jednak dbający o bezpieczeństwo ukochanej kobiety mąż ma pewne wątpliwości i nie chce dopuścić jej do śledztwa. Czy słusznie?

"Ciuciubabka" to dobry kryminał, w którym nic nie jest oczywiste. Co chwila podejrzana jest nowa osoba, nikomu nie można ufać i aż do ostatniej chwili nie wiadomo kto jest tym dobrym, a kto złym (chociaż muszę przyznać, że mój typ okazał się trafny). Bohaterowie dopracowani są perfekcyjnie, każdy z nich jest szczegółowo opisany i ma charakterystyczne cechy, które wyróżniają go spośród wielu innych. Niestety mnogość postaci lekko mnie irytowała, szczególnie nie mogłam połapać się w tym kto jest kim w rodzinie Kaffey'ów gdzie każdy z jej członków miał imię zaczynającą się na literę G, co jeszcze bardziej utrudniało mi identyfikacje. Również kilka wątków uważam za całkowicie zbędnych, gdyby je usunąć powieść nie utraciłaby nic ze swojego uroku, jedynie kilka stron objętości.


Tytuł oryginalny: Blindman's Bluff
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 23 września 2015
Ilość stron: 448

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

3 komentarze:

  1. Czasem mam ochotę na kryminał:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie idealna, ale przyjemna :) Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kryminały, skoro zapewniasz, że ten jest dobry, to chętnie się za nim rozejrzę w miarę możliwości :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger