13:12

Dariusz Papież "Dom Czwartego Przykazania"

Długo zastanawiałam się co napisać o tej książce, przyznam, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Poruszającej historii o staruszkach zapomnianych przez najbliższych, jakichś głębszych emocji towarzyszących lekturze czy długich przemyśleń na temat przemijania oraz istoty życia i śmierci. W końcu tytuł i okładka dobitnie wskazuje na to z czym mamy do czynienia - Czcij ojca swego i matkę swoją - oto historia o pensjonariuszach domu spokojnej starości oraz ich opiekunach.
Co tak naprawdę zawiera w sobie książka i czemu poczułam się aż tak bardzo zawiedziona?
Otóż prędzej określiłabym ją mianem romansu który rozgrywa się na tle domu starców niż historii o przemijaniu.


Julia lat 27 jest pracownikiem domu starców, to właśnie w pracy poznaje Roberta - lat 23, z którym niemal natychmiast wdaje się w romans. Julia i Robert wielokrotnie uprawiają namiętny seks na starym tapczanie znajdującym się w pokoju socjalnym w momencie gdy obok spokojnie śpią ich podopieczni, nie raz ich miłosne uniesienia zostają przerwane przez nieplanowane sytuacje, a to ktoś wybrał się na nocny spacer po korytarzach, a to komuś trzeba zmienić pieluchę albo podać leki przeciwbólowe. Julia ma męża, z którym nie układa jej się najlepiej i 2- letnią córeczkę, którą kocha nad życie. Pokój socjalny, las czy brudna toaleta w podrzędnym klubie to jedyne miejsca gdzie może spokojnie spotkać się ze swoim kochankiem. I mimo, że dziewczyna planuje rozwód to wciąż boi się niezrównoważonego psychicznie męża alkoholika i przestępcy, który terroryzuje całą rodzinę.

Książka Papieża pozostaje dla mnie niezrozumiałą zagadką wręcz nie do rozszyfrowania. O czym cała ta historia miała opowiadać i jakie były główne zamierzenia autora? Jeśli  miała być to opowieść o pensjonariuszach domu starców to po, co tyle zapychaczy w postaci prywatnego życia ich opiekunów? W gruncie rzeczy całą, być może wzruszającą, historię o ludziach w podeszłym wieku i ich zmaganiach z trudną rzeczywistością, przyćmiewa romans, dość kiepski i banalny.

Oszczędny styl autora, proste, pojedyncze zdania oraz masa powtórzeń i wulgaryzmów wpływają na to, że książkę czyta się wyjątkowo ciężko. Nieciekawi i nudni bohaterowie z pewnością na długo nie zostaną w pamięci. Niestety bardzo często miałam wrażenie, że autor zaniedbał istotne szczegóły, które sprawiają, że książka staje się bardziej prawdopodobna.
Która matka oddaje swoje dziecko pod opiekę ojca pijaka gdy wie, że w jego towarzystwie dziecku dzieje się krzywda? Jaki mężczyzna chowa się przed byłym mężem swojej kobiety w sypialni teściowej by uniknąć konfrontacji i równocześnie pozwala by była ona wyzywana i poniewierana?

W internecie pojawiają się różne opinie na temat tej książki, niektóre bardzo pozytywne. Niestety ja, mimo, że bardzo się starałam nie dostrzegłam w niej nic co mogłoby mnie porwać i sprawić, że poleciłabym ją innym.


Wydawnictwo: Jirafa Roja
Data wydania: kwiecień 2013
Ilość stron: 176 

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Historia z trupem 
Czytamy powieści obyczajowe 
 

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że zamiast poruszającej historii o staruszkach dostajemy banalny i kiepski romans. W takim razie nie będę czytać tej książki, tym bardziej, że nie mam zbytnio czasu na czytanie książkę, które dogłębnie mnie nie zainteresowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat na książkę ciekawy i mogłoby wyjść naprawdę świetnie, niestety zamiast głębszych przemyśleń i refleksji jest płytka historia, która nic nie wnosi do naszego światopoglądu

      Usuń
  2. A ja nawet nie słyszałam o tej książce i może nawet dobrze. Szkoda mi czasu na takie rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka mało znana, autor również, rozczarowanie podczas lektury niestety ogromne

      Usuń
  3. Raczej nie będę sprawdzać, czy książką mi się spodoba. Po Twojej recenzji widzę, że nie warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbiór może być różny, być może akurat Tobie się spodoba, książka ma też i dobre opinie więc może to ja mam taki spaczony gust ;)

      Usuń
  4. okładka skojarzyła mi się z okładką „Troje” Sary Lotze, też pełna mroku, tylko że w tym przypadku czarna jest cała książka ( razem z kartkami), też mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger