Greya nie muszę chyba nikomu
przedstawiać?
Zamieszanie jakie wywołała ta książka
na rynku wydawniczym jest wręcz niebywałe, jedni ją uwielbiają,
inni wręcz nienawidzą. Mimo upływającego czasu od wydania książka
wciąż cieszy się dużą popularnością i nadal jest o niej
głośno.
U mnie w pracy zapanowało wręcz
Grey'owskie szaleństwo, grupa koleżanek od jakiegoś czasu nie
potrafi rozmawiać o niczym innym niż boski Grey. Na własnej skórze
chciałam się przekonać o co tyle hałasu, sięgnęłam po książkę
i... nadal nie potrafię tego zrozumieć.
Grey to książka niskich lotów,
bezdennie naiwna, głupia i płytka, nie ma w sobie nic co
sprawiłoby, że czytałabym ją z wypiekami na twarzy czy
pochłaniała strona po stronie.
Podczas lektury czułam się jakbym
czytała utwór napisany przez niedoświadczoną nastolatkę, którą
lekko poniosła dość ograniczona fantazja.
Obraz seksu znacznie wyidealizowany,
młoda, niedoświadczona dziewica zdaje sobie sprawę, że jej
partner jest hojnie obdarzony przez naturę (pytanie skąd, skoro nie
ma żadnego porównania?), już podczas pierwszego razu ma
wielokrotne orgazmy oraz, co mnie wręcz zaskoczyło, za każdym
razem punkt kulminacyjny przeżywa w tym samym momencie co jej super
kochanek. Do tego język opisujący momenty zbliżeń wręcz
doprowadzał mnie do szaleństwa „Jęczę mu w usta”, „Dojdź
dla mnie mała” czy „Chcę cię przerżnąć w usta” to tylko
część perełek jakie można znaleźć.
Może być zmysłowo i erotycznie, ale
może być też finezyjnie i z polotem, a nie w sposób ograniczony.
Podobno pomysł na napisanie książki
przyszedł autorce do głowy podczas lektury „Zmierzchu”,
wyraźnie odbiło się na kreacji postaci. Bohaterowie do złudzenie
przypominają Bellę i Edwarda. Ona jest niezdarna, naiwna i
gapowata, on bogaty, nieziemsko przystojny i niebezpieczny, połączy
ich uczucie, przed którym będą się bronić.
Postać Anastazji jest niezmiernie
irytująca, zakochana po uszy, robi wszystko co każe jej kochanek,
przyjmuje od niego drogie prezenty (och nie, przepraszam ona tylko je
„pożycza”) i płacze w poduszkę gdy coś pójdzie nie tak, do
tego ma rozdwojenie jaźni. Jej wewnętrzna bogini, nieokiełznany
demon seksu, tańczy, skacze i cieszy się za każdym razem gdy
Anastazji uda się coś osiągnąć.
Z kolei Grey, biedny, skrzywdzony we
wczesnym dzieciństwie przez matkę narkomankę chłopczyk, twierdzi,
że dzięki doświadczonej kochance (będącej w wieku jego matki),
która wyraźnie wykorzystywała naiwnego nastolatka seksualnie,
został odkupiony i wszedł na dobrą drogę ku osiągnięciu
wyższych celi. Do tego posiada obsesję na punkcie jedzenia,
wzmianki na ten temat pojawiały się zdecydowanie zbyt często.
Język jakim posługują się
bohaterowie jest ograniczony i bardzo prosty, dialogi momentami
pozbawione są jakiegokolwiek sensu, przekleństwa w ustach Anastazji
(„Kuźwa”, „Święty Barnabo”, „Kuźwa do kwadratu”)
brzmią śmiesznie i sztucznie oraz są nagminnie powtarzane. Opisy
łóżkowe praktycznie niczym nie różnią się od siebie, autorka
bez przerwy używa tych samych schematów i połączeń, słownictwo
zdecydowanie zbyt ubogie by ciekawie opisać interesujący akt.
Zazwyczaj nie podchodzę do książek
krytycznie, w każdej staram się odnaleźć coś pozytywnego. W
przypadku Grey'a starałam się jak tylko mogłam, ale niestety
książka zawiodła mnie na całej linii. Nie zostałam oczarowana i
chyba dalsze losy tej dziwacznej pary pozostaną dla mnie tajemnicą.
Tytuł oryginalny: Fifty Shades of Grey
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Wydawnictwo: Sonia Graga
Data wydania: Wrzesień 2012
Ilość stron: 608
Druga i trzecia część są znacznie lepsze, bardziej obyczajowe:) ale seksu i wspomnianych przez Ciebie tekstów też jest tam pełno.
OdpowiedzUsuńSeks mi nie przeszkadza, jest był i będzie obecny w literaturze. Najbardziej zniechęcił mnie język i zachowania bohaterów. Można pisać o seksie ciekawie a nie w kółko tak samo. Nie mówie zdecydowanego nie, chociaż przyznaje, że jestem zniechęcona
Usuń,,Pięćdziesiąt twarzy Greya" stoi na mojej półce i czeka na swoją kolej - koleżanka była tak łaskawa i mi pożyczyła.
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczytać tę książkę, ale już wcześniej przejrzałam ją z czystej ciekawości i gdzie bym nie otworzyła to zawsze była jakaś hot scena. Nie lubię opisów seksu, które nie są aktami prawdziwej miłości, a jakiegoś chorego pożądania, zatem wydaje mi się, że również rozczaruję się tak jak Ty. Tyle dobrego, że podczas czytania będę miała trochę zabawy, bo tutaj nie trzeba wytężać umysłu, by zrozumieć o co chodzi w fabule...
Na chwile relaksu może być ok :)
UsuńSceny seksu nie są takie złe, gdyby nie to w jaki sposób zostały opisane. Wiele tej książce brakuje.
Ciekawa jestem Twojej opinii więc czytaj szybko ;)
Pomimo tego, że to światpwy bestseller to nie mam zamiaru się brać za lekturę Greya... kilka recenzji się już naczytałam, a nawet, gdyby była wychwalana, to zdecydowanie nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńA ja chciałam się przekonać na własnej skórze jak to jest naprawdę, no i się przekonałam :)
UsuńNie jestem w stanie przebrnąć przez pierwszy rozdział - to smutna literatura.
OdpowiedzUsuńOj bardzo smutna :)
UsuńPierwsza część jest fatalna, sukcesem jest przeczytanie jej do końca, bo ciągłe powtórzenia sprawiały, że 600 stron było o przygryzaniu wargi przez Anę i marszczeniu brwi Christiana (więc spokojnie co najmniej połowę książki można sobie darować). Ja ostatnio przeczytałam 2 część i pozytywnie mnie zaskoczyła. Nadal nie jest to dobra ksiązka, ale lepsza od swojej poprzedniczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Skoro lepsza więc może jednak się skuszę? Dla mnie istnym koszmarem było kilka pierwszych stron, ale jak już wczułam się w ten styl pisania jakoś poszło
UsuńKolejne części są lepsze - nie idealne, ale o wiele lepsze :) szczególnie druga zaskoczyła mnie pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie na kulturka-maialis.blogspot.com
kolejna osoba, która mi to mówi, teraz zupełnie nie wiem co mam robić ;) Dać szansę Panu Grey'owi czy lepiej sobie ospuścić ;)
UsuńMnie osobiście cała trylogia przypadła do gustu, tylko jej wykonanie niestety jest kiepściutkie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, pomysł na książkę ciekawy i można było z tego zrobić coś naprawdę fajnego. Niestety nie wypaliło, wykonanie zniechęca mnie całkowicie.
Usuńjeszcze nie czytałam, ale kiedyś na pewno sięgnę po ten tytuł, opinie są podzielone i chyba po prostu muszę się sama przekonać jak w moich oczach wypadnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem każdej opinii na temat tej książki :)
UsuńZa cholerę nie rozumiem fenomenu tej książki, bo ja zwątpiłam już po kilku stronach - ot tak otwarłam w środku i zaczęłam czytać i nie byłam w stanie. Teraz na uczelni dziewczyny to czytają i po prostu nie wierzę, bo wszystkie są zachwycone.. z tym, że nie zaliczają się one do nałogowych czytelniczek, więc cóż.. widzą "fenomen" i książkę erotyczną to już się rzucają - głupota jak dla mnie. Z ciekawości jeszcze raz wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać od początku - nie da sie.
OdpowiedzUsuńU mnie w pracy istne szaleństwo, dokładnie tak samo było ze "Zmierzchem", wtedy głównym tematem rozmów był Edward, teraz wszystkie wzdychają do Grey'a. Ja ze swoją odosobnioną opinią jestem traktowana jak jakieś dziwadło bez serca i wzniosłych emocji ;)
UsuńJak to dobrze, że trafiłam na taką recenzję! Nie miałam zamiaru przeczytać tej książki, potem coś się zmieniło, a teraz znowu wróciłam do tego co na początku. Może kiedyś się z nią zapoznam, ale nie sądzę, żeby powieść mnie jakoś w szczególny sposób zachwyciła :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście w sieci nie jestem odosobniona, Grey dostaje wiele negatywnych recenzji ;) to lektura bardzo niskich lotów, do złudzenia przypomina typowe harlekiny, tylko wykonanie harlekinów jest o niebo lepsze ;)
Usuń