Miłość ma różne oblicza, maże być burzliwa, niepewna, dostarczać silnych emocji i wywoływać gęsią skórkę, może sprawiać, że przestajemy myśleć logicznie i jedyne czego pragniemy to kierować się sercem i emocjami. Miłość może być również romantyczna, dawać nam poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, sprawiać, że co dzień budzimy się szczęśliwsi i z uśmiechem na twarzy kroczymy obok ukochanego człowieka z pewnością, że to ten z kim spędzimy resztę naszego życia.
Ellen jest szczęśliwą, młodą mężatka, ma idealnego męża, który kocha ją miłością bezgraniczną i jest gotów zrobić dla niej wszystko. Para wydaje się bardzo szczęśliwa aż do czasu gdy w życiu Ellen przypadkowo pojawia się Leo, były chłopak, pierwsza wielka miłość kobiety.
On jest dziennikarzem, ona fotografem, znają się doskonale i rozumieją prawie bez słów więc dlaczego nie mieli by spróbować wspólnie pracować? Taka współpraca mogłaby okazać się korzystna dla obu stron. Ale czy taki pomysł jest dobry gdy okazuje się, że uczucie, które kiedyś między nimi było nie do końca minęło? Czy emocje da się tak łatwo opanować, uciszyć serce i kierować się głosem rozsądku?
Wybór przed którym stanie Ellen nie jest łatwy. Andy i Leo różnią się chyba wszystkim, obaj pociągają ją tak samo, a każdy z nich ma do zaoferowania co innego. Co wybierze kobieta? Życiową stabilizację czy ciągłą karuzelę uczuć? Przyszłość u boku męża czy niepewny los u boku byłego chłopaka, który wciąż boi się angażować?
Stojąc obok i z dystansu obserwując rozwój wypadków wybór wydaje się logiczny, a rozterki targające kobietą wręcz niedorzeczne, ale czy będąc na miejscu bohaterki nie wahalibyśmy się tak samo? Czy zakochane kobiety nie działają pod wpływem chwili i emocji podejmując pochopne decyzje kierując się głosem serca a nie rozumem?
Ellen jest kobietą dziwną, zakompleksiona, z poczuciem niższości, potrzebuje mężczyzny silnego, dominatora, który będzie podejmował za nią wszystkie decyzje. Andy widzi w Ellen partnera, osobę równą sobie, z której zdaniem się liczy, chce by wspólnie podejmowali decyzje dotyczące ich wspólnego życia. Kobieta bez cienia sprzeciwu zgadza się na wszystko, może pod wpływem wyrzutów sumienia, a może przez uległy charakter, w każdym razie decyzje te nie czynią jej bardziej szczęśliwą. Leo z kolei to typ władczego faceta, który lubi rządzić i mieć ostatnie zdanie, może właśnie dlatego tak pociąga Ellen?
Opisana historia może przydarzyć się każdemu z nas, dlatego łatwo było mi wejść w rolę bohaterki i razem z nią przeżywać targające emocje. Wielokrotnie zastanawiałam się co ja bym zrobiła na miejscu Ellen, poszła za chwila czy zachowała zdrowy rozsądek? Z pewnością nie dałabym facetowi poczucia wyższości nade mną, pewności, że może pojawić się w każdym momencie mojego życia, a ja rzucę dla niego wszystko. Dla chwili ulotnego szczęścia nie warto jest poświęcać trwałego uczucia.
A wy co byście zrobili na miejscu bohaterki?
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2008
Ilość stron: 376
Ocena: 4/6
Ja raczej należę do osób upartych i stanowczych, więc ciężko by mi było się podporządkować :)
OdpowiedzUsuńZamierzam na razie przeczytać "Coś pożyczonego", mam nadzieję na lekką i przyjemną lekturę :)
Jako niezobowiązująca książka na wolny wieczór może być ciekawa:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Książkę już zakupiłam jakiś czas temu, ale ciągle zwlekam z jej przeczytaniem. Musze jednak wreszcie ją przeczytać i zobaczyć, czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony brzmi bardzo ciekawie, z drugiej mało ambitnie, więc się jeszcze zastanowię :-)
OdpowiedzUsuńZ książkami tej autorki jest tak, że nigdy nie można dokładnie powiedzieć, jak byśmy się zachowali na miejscu głównych bohaterów. Ellen musiała podjąć bardzo trudną decyzję. Książkę czytało mi się całkiem nieźle, ale moim zdaniem pani Emily bardziej postarała się przy pisaniu Dziecioodpornej :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
chętnie przeczytam, mam za sobą jedną książkę tej autorki i bardzo mi się podobała, może nie jest to literatura wielce ambitna, ale na relaks po ciężkim dniu nadaje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję przeczytać "Coś pożyczonego" autorstwa Emily Griffin i uważam, że była to książka idealna jako lekkie czytadło :) Myślę, że "Sto dni po ślubie" również zaliczyłabym do tej kategorii, nie wiem jednak czy sięgnę po tę pozycję, gdyż nie przemawia do mnie postać głównej bohaterki, stanowi ona całkowite moje przeciwieństwo.
OdpowiedzUsuńMoi znajomi twierdzą, że strasznie trudno jest mnie zachwycić, do książek również się to tyczy :) Na mojej półce też znajduje się jeszcze jedna powieść Ahern, jednak na razie jeszcze trochę poczeka ona na przeczytanie :)
P.s. Dodaję Twojego bloga do Polecanych
Książka wydaje mi się całkiem interesującą pozycją. Chyba się za nią rozejrzę - taka lekka lektura :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i mam podobne wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Coś pożyczonego" i obiecałam sobie, że wjecej nie sięgnę po książki tej pani. Ostatnio jednak rozważałam wypozyczenie "Dziecioodpornej". Co do tej konkretnej ksiązki - raczej podziękuję.
OdpowiedzUsuńSzczerze mam opowiedzieć? kopnęłabym ją w d***. Za licha nie rozumiałam jej pewnych zachowań, nie chce spojlerować, ale jak na dojrzałą kobietę zachowywała się bardzo poszczeniacku.
OdpowiedzUsuńPomimo że książka nie przypadła mi do gustu to trzeba przyznać, że książki Giffin bardzo dobrze się czyta, szkoda tylko z każdą kolejna powieścią są coraz bardziej przewidywalne.
Zastanawiałam się od jakiegoś czasu nad przeczytaniem którejś z książek Emily Giffin. Ta wydaje się ciekawa i być może po nią właśnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki napisanej przez tę autorkę, chociaż spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na jej temat. Nie jestem w pełni przekonana co do tej książki. Myślę, że bardziej by mnie zdenerwowała niż porwała (przez opisaną historię), dlatego na razie ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, żeby oderwać się od innych ;) Kusząca recenzja ;)
OdpowiedzUsuńA mi się za bardzo nie podobała i raczej nie sięgnę już po jej książki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jeszcze zobaczę, ale jak na razie to sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń