Henryk ma ponad 50 lat, kiedyś był górnikiem, teraz pracuje jako portier, ma żonę, której nigdy nie kochał i poczucie życiowej porażki. W trakcie nudnych dyżurów przenosi się do świata wspomnień i wyobraźni. Kocha literaturę, czyta książki, pisze wiersze, ma w sobie coś z niespełnionego filozofa. Swoje przemyślenia skrzętnie notuje w czarnym zeszycie, który chowa pod poduszką przed okiem wścibskich kolegów.
Ania to 26-letnie prostytutka z problemem narkotykowym. Ma córkę i męża silnie uzależnionego od narkotyków, to właśnie dla niego chodzi na ulicę, dla zdobycia pieniędzy na kolejną działkę jest w stanie zrobić dosłownie wszystko.
Pewnej deszczowej nocy Ania zachodzi na portiernię Henryka, wtedy rodzi się ich uczucie. Zaczynają się regularnie spotykać, dziewczyna rezygnuje z prostytucji i narkotyków, liczy się tylko miłość i czas spędzony z ukochanym. Jednak życie bywa okrutne a przeszłość nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. W życiu tej dziwacznej pary wydarzy się coś co pociągnie za sobą lawinę nieszczęśliwych wydarzeń prowadzących do tragedii.
Miałam wrażenie, że lektura książki ciągnie się w nieskończoność. Pomysł na fabułę na pierwszy rzut oka wydaje się interesujący, niestety z biegiem czasu bohaterowie irytują coraz bardziej, pod koniec odczuwałam do nich wręcz niechęć. Sposób przedstawienia historii też pozostawia wiele do życzenia, krótkie, nic nie znaczące dialogi bohaterów, którzy potrafią rozmawiać jedynie o miłości i śmierci, niezliczona ilość wykrzykników (które wręcz doprowadzały mnie do szewskiej pasji), dygresje i wprowadzanie do akcji elementów, których znaczenie do tej pory pozostaje dla mnie zagadką.
"Małe wieczności" to nie tylko opowieść o miłości, to także książka z elementami akcji. Skorumpowany policjant zajmujący się handlem narkotykami, po godzinach biorący udział w rytuałach podejrzanego bractwa lubującego się w torturowaniu prostytutek. Portier nieudacznik, który nagle przemienia się w superbohatera rozpracowującego cały gang narkotykowy i mszczący się za krzywdy ukochanej kobiety.
Książka miała być porywająca i wciągająca, wyszła nudna i niedopracowana. Bohaterowie są bezbarwni, pozbawieni osobowości, ich uczucie sztuczne. Zachowują się jak dzieciaki, którym wydaje się, że będąc ze sobą robią na złość całemu światu.
Elementy akcji zamiast wywoływać dreszczyk emocji i budować napięcie, śmieszą. Czytając zastanawiałam się tylko co autor chciał osiągnąć wprowadzając do historii tak absurdalne wydarzenia.
Czy nie lepiej byłoby zająć się jedynie historią miłości Henryka i Ani?
E-book
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: Lipiec 2011
Liczba stron: 288
Ocena: 2/6
To ja nawet się za nią nie rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerą recenzję :)
Ja również sobie daruję tę lekturę :-)
OdpowiedzUsuńRównież nie przeczytam tej książki. A szkoda, po opisie wydawcy, wydawało się, że będzie to ciekawa pozycja.
OdpowiedzUsuńUfając Twojej opinii będę ją omijać...
OdpowiedzUsuńA co do Oli to ją przekupię i mi pożyczy! ;D
No szkoda, szkoda, ale nic to... na przekór opiniom przeczytam, nie wiem dlaczego ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuń