"Zginę bez ciebie" autorstwa Roberta Ostaszewskiego to książka dość specyficzna, którą ciężko wpasować w ramy typowego kryminału. W Ciechanowcu (czytaliście inną książkę, której akcja rozgrywa się w tym miasteczku?) podczas trwania piłkarskiego Euro 2012, córka wiceprezydenta, Jowita Dudek, popełnia samobójstwo. Do śledztwa zostaje przydzielony podkomisarz Konrad Rowicki, który słynie z braku taktu i łagodności oraz dość specyficznego podejścia do pracy. Z powodu nacisków miejscowych notabli śledztwo zostaje jednak podejrzanie szybko zamknięte i potraktowane po macoszemu. Za przyczynę śmierci dziewczyny oficjalnie podaje się depresję. Coś jednak nie daje spokoju podkomisarzowi i z prywatnych pobudek postanawia na własną rękę kontynuować śledztwo. Dość szybko wpada na trop podejrzanej fali samobójstw ciechanowskich nastolatek.
Wraz z postępem akcji odkrywamy, że nielegalne śledztwo podkomisarza Rowickiego stanowi swoistą terapię oraz próbę konfrontacji z bolesną przeszłością. Akcja utworu przerywana jest zapiskami z dziennika głównego bohatera, który sam siebie określa mianem depresjoholika. To właśnie stąd dowiadujemy się o tragicznej przeszłości Konrada, poznajemy przyczyny jego dziwacznych zachowań oraz pobudki jakimi się kieruje. To okrutne życie sprawiło, że Rowicki jest cynicznym, samotnym mężczyzną, który nie potrafi stworzyć stabilnego związku oraz zbudować przyjaznych relacji międzyludzkich. Konrad Rowicki jest bohaterem, który nie budzi sympatii, jednak po zapoznaniu się z jego historią, zaczyna się patrzeć na niego w zupełnie inny, łagodniejszy i mniej krytyczny sposób. Jednakże specyficzny humor bohatera, język jakim się posługuje oraz ciągłe drwiny niektórych czytelników może irytować. Konrad jest osobą, która czuje się lepsza od innych i na każdym kroku daje to odczuć. Mieszkańców Ciechanowa uważa za idiotów, którzy inteligencją nie dorastają mu nawet do pięt. Szacunkiem darzy jedynie babcię, cała reszta to nic nie znaczące postaci, z których można się nabijać i żartować w mało wysublimowany sposób.
"Zginę bez ciebie" ma w sobie coś z powieści psychologicznej poruszającej trudny temat depresji oraz konsekwencji jakie może za sobą nieść. Choroba ta często jest bagatelizowana i nierozumiana, a nierozpoznana w porę może wręcz prowadzić do tragedii. Ciekawym zabiegiem było osadzenie akcji utworu w małym, prowincjonalnym miasteczku takim jak Ciechanów oraz przedstawienie problemów lokalnej społeczności. Bezrobocie, przemoc i przestępczość są tu na porządku dziennym, a mieszkańcy wykorzystują każdą okoliczność by chociaż odrobinę się rozerwać i przerwać wiecznie wiejącą nudę.
Powieść jak i sam bohater wywarły na mnie mieszane uczucia. Jest to historia dość poprawna, ale jednocześnie jedna z tych, o których szybko się zapomina. Zakończenie zdecydowanie mnie zawiodło, wiele wątków zostało pomiętych i niewyjaśnionych, w gruncie rzeczy nawet ten najważniejszy - nie poznajemy przyczyny tajemniczych samobójstw nastolatek oraz tego co skłoniło ich do ostateczności. Brakowało mi akcji i dramatyzmu, ciekawego, może lekko wstrząsającego wyjaśnienia co działo się z dziewczynami. Zachowanie głównego bohatera również pozostawia wiele do życzenia, to co robił nie zawsze mieściło się w moich normach moralnych i chociaż zazwyczaj jestem tolerancyjna to przyznaję, że czuję się lekko zniesmaczona. Czy sięgnę po kontynuację? Choć powieść mnie nie zachwyciła to jestem w stanie dać jej szansę, chociaż nie sądzę bym odnalazła tam odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
________________________________________________
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 18 maja 2016
Chciałabym jej spróbować ;)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony książka wydaje się ciekawa, ale z drugiej mnie do niej nie ciągnie. Szkoda, że zakończenie nie wbija w fotel i niektóre wątki nie zostały wyjaśnione, ale podoba mi się miejsce i czas akcji ;)
OdpowiedzUsuńPomimo że na Tobie książka wywarła mieszane uczucia ja chętnie się na nią skuszę. Lubię takie klimaty. I nie czytałam innej książki, której akcja osadzona jest w tym miasteczku :)
OdpowiedzUsuń