12:33

Sukkub - Edward Lee

Sukkub - Edward Lee
Uwaga! 
Książka tylko dla osób o mocnych nerwach.

Sukkub - demon przybierający postać nieziemsko pięknej kobiety (często obdarzonej również atrybutami charakterystycznymi dla demonów, np. rogami albo kopytami), nawiedzająca mężczyzn we śnie i kusząca ich współżyciem seksualnym. Ezoteryczne pisma twierdzą, że sukkuby, oprócz wysysania energii życiowej i kuszenia mężczyzn współżyciem seksualnym, starają się także przejąć duszę ofiary poprzez stopniową, pogłębiającą się w niej demoralizację na tle seksualnym. *

"Sukkub" to książka, której od dawna szukałam, wulgarna i obrzydliwa, przesiąknięta brutalną przemocą i perwersyjnym seksem. Wstrząsa, zniesmacza, działa na psychikę i pozostawia po sobie trwały ślad. Znaleźć tu można wszelkie możliwe wynaturzenia (zadziwiające co ludziom przychodzi do głowy). Pełna sugestywnych i drobiazgowych opisów brutalnych morderstw, wyuzdanego seksu, bestialskich gwałtów i poniżenia. Mężczyźni w tej opowieści są marionetkami, niewolnikami zdanymi na łaskę lub niełaskę wynaturzonych fantazji niebezpiecznych kobiet, które gotowe są dosłownie na wszystko.
Jeśli wpadłeś w ręce Sukkuba jesteś stracony na zawsze, zabawi się tobą, wykorzysta, a potem podczas największej ekstazy brutalnie zamorduje i zje twoje wnętrzności.

Dla autora nie istnieje żadne tabu - kanibalizm, krwawe rytuały, najbardziej makabryczne i wyuzdane dewiacje, okrutne gwałty, słowem, w książce jest chyba wszystko co może sobie wyobrazić chory umysł psychopaty. Książka okraszona jest dużą dawką wulgaryzmów, które w niektórych momentach delikatnie mnie raziły, jest to jedyny zarzut jaki mogę postawić autorowi. Lektura spełniła wszelkie moje oczekiwania, wiedziałam czego mogę się spodziewać, sięgnęłam po tę historię świadomie i z pełną odpowiedzialnością. Jest to jedna z niewielu powieści, które mnie nie zawiodły, dostałam to czego chciałam i na pewno jeszcze nie raz wrócę do twórczości autora. 

Fabułę książki można podzielić na dwie części, które w pewnym momencie splatają się w jedno. 
Ann Slavik to ceniona prawniczka, która pochodzi z Lockwood, cichego i spokojnego miasteczka. W momencie kiedy planuje pierwszy od dawien dawna urlop, jej ojciec dostaje wylewu. Zrozpaczona kobieta jedzie wraz z rodziną do rodzinnego miasteczka. Przy okazji ma zamiar wyjaśnić znaczenie niepokojących snów, które nawiedzają ją regularnie od jakiegoś czasu. To co odkryje będzie gorsze od najgorszego koszmaru jaki jesteście w stanie sobie wyobrazić. 
W tym samym czasie ze szpitala psychiatrycznego uciekają dwaj psychopaci. Jeden z nich jest wyjątkowo wulgarnym i brutalnych gwałcicielem, który ze swoimi ofiarami robi to, na co aktualnie ma ochotę. Drugi pochodzi z Lockwood i podąża tropem Ann. 

Autor w umiejętny sposób stopniuje napięcie, które z każdym kolejnym rozdziałem narasta, by w punkcie kulminacyjnym sięgnąć niemalże zenitu. Zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło i zbiło z tropu, przyznaję, że spodziewałam się kompletnie czegoś innego. 

Jestem tą książką zachwycona (jakkolwiek to brzmi), mimo, że wielokrotnie mną wstrząsnęła, mimo, że momentami żołądek wywracał mi się na drugą stronę i mimo tego, że niektóre sceny wywołały we mnie niesmak i obrzydzenie. Tego właśnie chciałam, tego szukałam i po długich poszukiwaniach wreszcie znalazłam, jednak zdaję sobie sprawę, że mam specyficzny gust i nie każdemu ta książka może się spodobać. Dlatego też, jeśli nie lubisz latających flaków, odciętych głów, brutalności, perwersji i wynaturzenia omijaj tą książkę szerokim łukiem.

*Wikipedia
______________________________________________________

Wydawnictwo: Replika
Tytuł oryginalny: Succubi
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Data wydania: 29 sierpnia 2011
Ilość stron: 328e




11:49

Przepowiednia - Graham Masterton

Przepowiednia - Graham Masterton
Twórczość Mastertona kojarzy mi się z mrocznymi, krwawymi historiami, demonami, wszechobecnym złem i strachem. Bywało tak, że po lekturze książek autora bałam się zasnąć lub dręczyły mnie koszmary. Przyznaję, lubię się bać. Lubię horrory, thrillery, mroczne historie gdzie krew leje się strumieniami, słowem wszystko to co wywołuje dreszcz niepokoju, silne emocje i lęk. 
Do lektury tej książki Mastertona skusiła mnie głównie okładka, tajemnicza, mroczna, budząca niepokój. Niestety tym razem nie dostałam tego czego szukałam i oczekiwałam.

Oto Masterton w zupełnie innym, zaskakującym (niekoniecznie pozytywnie) wydaniu. 
"Przepowiednia" to książka wybitnie nie "mastertonowa", a bardzo przeciętny kryminał, w którym niemalże od samego początku wiadomo, kto jest mordercą. Sama akcja również nie ma większego sensu. Całkiem przypadkiem spotyka się dwóch socjopatów, jeden z nich jest niezrównoważony psychicznie i do swojej dziwacznej gierki wciąga młodszego kolegę. Zaczyna się szybko i równie szybko kończy. Brakuje mi to rozwinięcia oraz zwrotów akcji. Odniosłam wrażenie jakby w książce brakowało kilku najważniejszych, środkowych kartek (a moje wydanie z pewnością było bez zarzutu). Cała historia przemija zupełnie bez echa. Czyta się ją bardzo szybko, co niewątpliwe stanowi plus, ale również nie zapada w pamięci.
Brakowało mi elementów nadprzyrodzonych, tej charakterystycznej dla autora tajemnicy i przede wszystkim (jakkolwiek dziwacznie to zabrzmi) krwi.

Ciekawostkę stanowi fakt, że książka została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, które wstrząsnęły Ameryką w 2002 roku, dwóch psychopatów z karabinu snajperskiego zabiło dziesięć zupełnie przypadkowych osób. Touchy i Feely, bohaterowie powieści Mastertona, mają wiele wspólnego z mordercami, którzy budzili postrach w całych Stanach Zjednoczonych, chociaż ich portrety psychologiczne zostały odrobinę zmienione. 
Robert Touche "Touchy" utracił szczęście, przez popełniane błędy opuściła go żona, stracił dom i pracę, nieszczęśliwy i przygnębiony postanawia pozostawić po sobie ślad i zabić każdą szczęśliwą osobę, która stanie na jego drodze. Fidel Valdes "Feely" to zagubiony nastolatek, który szuka swojego miejsca w życiu, ucieka z rodzinnego domu, pełnego przemocy i zmierza ku nieznanemu. Naiwny Feely szybko ulega wpływom charyzmatycznego Touchy'ego, co prowadzi go ku tragicznemu końcowi. Dyskusje prowadzone przez dwóch niebezpiecznych i dziwacznych ludzi stanowią główny sens powieści, skłaniają do refleksji na temat kruchości ludzkiego życia oraz jego celów.

Szczególne miejsce w utworze zajmuje Sissy Sawyer, podstarzała wróżka, która za pomocą talii kart potrafi przewidzieć przyszłość. Jako pierwsza odkrywa, kto jest mordercą i pomaga policji w schwytaniu psychopatów. Niestety odniosłam wrażenie, że postać ta została stworzona na siłę, by zapełnić brakującą lukę i nadać historii odrobinę magii i tajemniczości. Zresztą wiele wątków zawartych w powieści jest zbędnych i bez większego sensu.

Z pewnością nie jest to powieść dla osób, które dopiero co planują rozpocząć swoją przygodę z Mastertonem, mogą się znudzić i zniechęcić, dlatego radzę aby omijać ją szerokim łukiem. Polecam tym, którzy chcą poznać autora w trochę innym, niezbyt udanym, wydaniu.
________________________________________________________

Wydawnictwo: Replika
Tytuł oryginalny: Touchy and Feely
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Data wydania: 5 czerwca 2015
Ilość stron: 320

20:17

Idź, postaw wartownika - Harper Lee

Idź, postaw wartownika - Harper Lee
"Zabić drozda" czytałam wieki temu (w gimnazjum? w liceum? sama już nie pamiętam) i chociaż od tamtej pory minął już szmat czasu, to książka ta nadal znajduje się w czołówce moich ulubionych. Z tym większą nadzieją i entuzjazmem sięgnęłam po jej kontynuację, teraz zastanawiam się czy było warto.

Pamiętacie niesfornego Skauta? Jean Louise dorosła, dojrzała, ma 26 lat i na stałe mieszka w Nowym Jorku. W chwili rozpoczęcia akcji przyjeżdża do Maycomb, rodzinnego miasteczka, na długo oczekiwany urlop, by odpocząć, zregenerować siły i spotkać się z członkami rodziny. W miasteczku, jak i w życiu dziewczyny wiele się zmieniło, w końcu minęło 20 lat od momentu zakończenia akcji "Zabić drozda", mimo wszystko Jean Louis pozostała dalej tą samą bezpośrednią i pełną zwariowanych pomysłów dziewczyną, która nigdy nie boi się mówić tego co myśli, działa impulsywnie i zażarcie broni swoich przekonań.

Dziewczyna większość czasu spędza na przekomarzaniu się ze starą ciotką i wspominaniu starych dobrych czasów (stąd też dowiadujemy się kilku nowych faktów z okresu dorastania Skauta). Tym razem jednak pobyt w domu nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Na jaw wychodzi kilka przykrych faktów dotyczących ojca dziewczyny, jej świat w jednej chwili lgnie w gruzach, okazuje się, że wszystkie przekonania oraz ideały w jakie wierzyła do tej pory istniały tylko w jej umyśle. 

Atticus, stary dobry Atticus...okazuje się, że nikt nie jest idealny, jednak ta jedna, drobna rysa sprawia, że wszystko nabiera nowych, innych, mniej różowych barw.  Skaut ma okazję skonfrontować prawdziwe poglądy ojca, ze swoimi wyobrażeniami i tym co zapamiętała z okresu dzieciństwa. Okazuje się, że wspomnienia czasami bywają mylne, a dzieci postrzegają świat w zupełnie innych barwach, często idealizując rodziców i ich zachowania. Zderzenie z rzeczywistością jest bardzo bolesne i wstrząsające, również dla czytelnika, który znając bohaterów z poprzedniej powieści, nie jest przygotowany na taki obrót sprawy. 

"Idź, postaw wartownika" czekała ponad 50 lat na wydanie. Książka wzbudza kontrowersje i w zupełnie innym świetle pokazuje kwestie segregacji rasowej w ówczesnych Stanach Zjednoczonych (która, o ironio, niezmiernie przypomina mi głośną obecnie debatę na temat syryjskich uchodźców). Tematem przewodnim w książce jest tolerancja oraz hipokryzja. Zdaniem Atticusa czasami człowiek zostaje postawiony pod ścianą i nie mając większych możliwości wyboru zwyczajnie wybiera mniejsze zło by wyjść z sytuacji cało. Często to społeczeństwo narzuca nam rolę jaką musimy pełnić.
Powieść jest niejednoznaczna i nieoczywista, to czytelnik musi wybrać w co wierzy i postawić się, za którąś ze stron. To co Jean Louise zastaje w miasteczku diametralnie różni się od tego co zostawiała i co pamięta z okresu dzieciństwa. Już nie chodzi tylko o oczywisty podział na białych i czarnych, również wśród tych białych są lepsi i gorsi tzw. "biała hołota", której nie należą się takie same przywileje jak tym pochodzącym z lepszych rodzin. 

Cisza przed burzą - te słowa idealnie odzwierciedlają akcję utworu. Większa część toczy się leniwie i spokojnie, nie wskazując na rewelacje jakie czekają na nas pod sam koniec. Burzliwa dyskusja Skaut z ojcem stanowi krytyczny finał, który całkowicie zmienia wydźwięk obu powieści. Padają mocne słowa, których nie da się cofnąć.

Wielu fanów powieści "Zabić drozda" czekało na "Idź, postaw wartownika" z niecierpliwością. Z pewnością większość z nich lekturę ma już za sobą, tych, którzy do tego dopiero się przymierzają ostrzegam, jeśli nie chcesz zostać pozbawiony złudzeń, by czar "Zabić drozda" prysł jak bańka mydlana nie czytaj jej kontynuacji.
"Idź, postaw wartownika" to książka bardzo dobra, poruszająca ponadczasowe problemy takie jak rasizm, segregacja rasowa, hipokryzja, małomiasteczkowa mentalność. Swoją formą nie pozostaje daleko w tyle za poprzedniczką, jednak obdziera ją ze wszystkich znanych nam złudzeń i ideałów.
___________________________________________________

Wydawnictwo: Filia
Tytuł oryginalny: Go Set a Watchman
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Data wydania: 4 listopada 2015
Ilość stron: 368

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:

10:50

Serce ze szkła - Kathrin Lange

Serce ze szkła - Kathrin Lange
'Serce ze szkła' to kolejna powieść młodzieżowa, którą miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie, tym razem w formie kryminału z lekkim zabarwieniem paranormalnym. Jest intryga, jest tajemnicza śmierć, są nie do końca zrozumiałe zjawiska nadprzyrodzone, czyli wszystko to co lubię najbardziej.

Juli wraz z ojcem spędza ostatnie dni roku w luksusowej rezydencji znanego wydawcy książek. Głównym zadaniem dziewczyny jest pomóc i dotrzymać towarzystwa David'owi, który 6 tygodni wcześniej w tajemniczych okolicznościach stracił narzeczona. Na wyspie krąży legenda o klątwie Madeline, która wiele lat temu zginęła w katastrofie statku pasażerskiego przy brzegach wyspy - żadna kobieta nie może szczęśliwie się zakochać i żyć w udanym związku. Każde nieszczęście i tragiczna śmierć przypisywana jest klątwie, kilka kobiet z tego powodu skoczyło już ze stromego klifu, wśród nich była Charlie, narzeczona Davida. Chłopak obwinia się za śmierć ukochanej, staje się wrogiem numer 1 lokalnej społeczności ponieważ śliczna Charlie była uwielbiana przez wszystkich. Szybko jednak okazuje się, że dziewczyna była sprytną intrygantką i manipulantką, a swoją prawdziwą twarz skrzętnie ukrywała.

Juli postanawia odkryć prawdziwą przyczynę śmierci Charlie i w ten sposób ulżyć cierpieniom Davida. Niestety szybko ulega urokowi wiecznie ponurego chłopaka i zakochuje się w nim bez pamięci. W momencie kiedy to sobie uświadamia zaczynają zachodzić dziwne i niewyjaśnione zjawiska. Ducha Madeline nie odpuszcza i dziewczynie zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo, jednak czy naprawdę jego źródło tkwi w starej, lokalnej legendzie?

Książka zawiera w sobie kilka historii miłosnych, dramatów i niespodziewanych zwrotów akcji. Na tle innych powieści młodzieżowych, do których zazwyczaj podchodzę bardzo sceptycznie, wypada całkiem nieźle. Nic tutaj nie jest oczywiste, do samego końca nie wiadomo kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Samo zakończenie może zaskoczyć (chociaż przyznaje, że właśnie takiego obrotu akcji się spodziewałam). Akcja mknie w zwrotnym tempie i wielokrotnie zaskakuje. Momentami jest jednak za dużo melodramatyzmu, a zachowania bohaterów irytują i wydają się strasznie dziecinne oraz nieodpowiedzialne. Należy jednak pamiętać, że jest to powieść dla młodzieży, bohaterowie sami są jeszcze nastolatkami, a jak wiadomo młodość rządzi się swoimi prawami, które czasami pozbawione są logiki i zdrowego rozsądku. Julii mimo, że stara się myśleć racjonalnie często podąża za głosem serca i w podejmowaniu decyzji kieruje się emocjami, co nie zawsze wychodzi jej na dobre.

W całej historii wielokrotnie przewija się gotycka powieść pt. "Rebeka" autorstwa Daphne de Maurier, która spaja rozgrywające się wydarzenia i dodaje powieści odrobinę tajemniczości.
Książka napisana jest w sposób lekki i przystępny, czyta się ją szybko i przyjemnie, jedynie początek odrobinę się dłuży, jednak później akcja zdecydowanie nabiera tempa.

Wątek kryminalny to rzadkość w powieściach dla młodzieży, dlatego tym większe brawa dla autorki za to, że nie bała się podjąć tej konwencji. Stworzyła niebanalną historię z niebanalnymi bohaterami, którzy nie podążają za tłumem i mają własne zdanie w każdej kwestii. Książkę śmiało mogę polecić zarówno młodzieży jak i starszym czytelnikom. Czy podejmiecie się rozwiązania zagadki klątwy Madeline? 

Z chęcią sięgnę po kontynuację by przekonać się jak potoczą się dalsze losy Davida i Juli.

________________________________________________

Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginalny: Herz aus Glas
Data wydania: 23 września 2015
Ilość stron: 448

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

20:17

Ember in the Ashes. Imperium Ognia - Sabaa Tahir

Ember in the Ashes. Imperium Ognia - Sabaa Tahir
Przyznaję szczerze, jestem daleko w tyle ze współczesną literaturą młodzieżową i modnymi ostatnio dystopiami. Z powieściami tego typu jakoś mi nie po drodze i nie chodzi tu o to, że mam do nich jakieś "ale", po prostu nie było okazji. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że jestem już za stara na takie książki.

"Imperium ognia" wpadło w moje ręce zupełnie przypadkowo, przede wszystkim zachęcił mnie opis na okładce, następnie przemówiła niezliczona ilość pozytywnych komentarzy i rekomendacji (tych negatywnych jest zaledwie garstka). Do lektury podeszłam z zaciekawieniem, ale i dużym sceptycyzmem. Początek mnie wynudził, takie to wszystko wydawało się bez ładu i składu, na szczęście później było już odrobinę lepiej. 
Świat stworzony przez autorkę to zlepek starożytności, baśni i arabskich wierzeń wymieszany z młodzieżowym fantasy. Świat ten rządzi się swoimi własnymi brutalnymi prawami, dominuje w nim przemoc, nie ma miejsca na litość, strach i miłość.

W Imperium rządzą Maski, bezwzględni, nieznający litości mordercy wywodzący się z Wojanów, którzy zdominowali pozostałe plemiona Imperium. Od najmłodszych lat poddawani są morderczym treningom i szkoleni na maszyny do zabijania w Czarnym Klifie, miejscu gdzie zwykły śmiertelnik nie ma szans na przeżycie. Do Czarnego Klifu trafia Laila, pod przebraniem niewolnicy ma zdobyć informacje dla Scholarskiego ruchu oporu. Dziewczyna trafia w gniazdo węży, które nie znają litości i nie wiedzą co to miłosierdzie, a jedyną rozrywką jest gwałcenie, mordowanie, zadawanie bólu i cierpienia. Szybko okazuje się, że misja dziewczyny nie będzie prosta. Wrogowie mają oczy dookoła głowy, ciężko też ocenić kto jest sprzymierzeńcem, a kto tylko czeka na potknięcie. 
Elias jest jedynym absolwentem Czarnego Klifu, któremu żelazna maska na stałe nie przywarła do twarzy. Chłopak marzy o tym by uwolnić się od otaczającej go brutalnej rzeczywistości i uciec od przeznaczenia jakie zgotował mu los. Niestety jako jeden z najlepszych uczniów zostaje wybrany do Prób, które z pośród czterech najzdolniejszych Masek mają wyłonić nowego Imperatora. Zwycięży najlepszy, ten który przeżyje. 
Losy tej dwójki splotą się w najmniej spodziewanych okolicznościach.

Skąd zachwyty nad tą powieścią? Same streszczenie fabuły brzmi jak pomieszanie z poplątaniem. Owszem książkę czyta się bardzo przyjemnie i z chęcią sięgnę po kontynuacje, aby poznać dalsze losy bohaterów, ale nawet ja potrafię zauważyć zbieżności z innymi powieściami tego typu. Nie jest to nic nowego, oryginalnego ani odkrywczego.  Próby jakimi poddane zostały Maski wydawały mi się bezsensowne i głupie, niby niebezpieczne, a we mnie nie wzbudziły żadnych emocji. Zresztą powieść zmierza, ku jednemu przewidywalnemu zakończeniu. Podobno autorka pracowała nad nią siedem lat, przyznaję, że pod względem technicznym jest dopracowana i dopięta na ostatni guzik, jednak sądzę, że przez tak długi okres czasu można było wymyślić coś, co będzie bardziej działać na emocje.

Nie czytałam ani z zachwytem, ani z wypiekami na twarzy, ot, zwykła, przyjemna historyjka jakich ostatnio pełno. W dalszym ciągu czekam na coś odkrywczego co porwie mnie do reszty i sprawi, że z niecierpliwością będę czekać na kolejną część. Chyba odzywa się we mnie dusza zramolałego tetryka, któremu wszystko wydaje się naiwne, głupiutkie i dziecinne :)
Żeby była jasność, książka jest (w moim mniemaniu) dobra, mocne 4 na 6 lub 6 na 10, jak kto woli ;) jednak po tych wszystkich przeczytanych ochach i achach spodziewałam się odrobinę czegoś innego, mocniejszego i bardziej pomysłowego. Czegoś co mnie zaskoczy, wprawi w osłupienie i sprawi, że przez kilka kolejnych nocy nie będę mogła spać z przejęcia. 


Tytuł oryginalny: An Ember in the Ashes
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski, Marcin Wawrzyńczak
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 4 listopada 2015
Ilość stron: 510

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger