13:57

Oliver Pötzsch "Córka kata"

Oliver Pötzsch "Córka kata"
Oliver Pötzsch jest przodkiem jednego z największych rodów katowskich w Bawarii - Kuisl'ów. Pomysł na fabułę "Córki kata" zrodził się po wysłuchaniu rodzinnych legend, autor postanowił uwiecznić historię swojego przodka, w fikcję literacką wplatając jego życiorys.

Wraz z autorem przenosimy się w czasie do XVII wiecznego niemieckiego miasteczka, Schongau, gdzie obowiązki katowskie pełni Jakub Kuisl.
Krótko po wojnie trzydziestoletniej w średniowiecznym miasteczku dochodzi do tajemniczych morderstw niewinnych dzieci. O zbrodnię zostaje oskarżona miejscowa akuszerka, Marta, którą miejscowa ludność szybko uznaje za czarownicę. Dla świętego spokoju, pisarz sądowy postanawia uznać kobietę za winną i spalić ją na stosie bez wcześniejszego sprawiedliwego procesu, jednak Marta musi najpierw przyznać się do winy, a o to ma już się zatroszczyć kat.
Torturowanie niewinnej kobiety jest sprzeczne z zasadami jakie przyjął Jakub, dlatego też robi wszystko by opóźnić w czasie nieprzyjemne zadanie i odkryć prawdę o śmierci dzieci. Pomaga mu w tym córka Magdalena oraz miejscowy medyk Simon. Wraz z postępem śledztwa akcja utworu gmatwa się coraz bardziej, znikają kolejne dzieci, wybucha pożar miejscowego magazynu oraz ktoś uparcie sabotuje budowę przytułku dla  trędowatych. Jaki wspólny mianownik mają ze sobą te sprawy? Co wspólnego ma z nimi budząca grozę postać diabła z kościotrupią ręką, który według miejscowych plotek działa na zlecenie uwięzionej czarownicy? Czy Jakub wraz ze swoimi pomocnikami zdąży odkryć skomplikowaną prawdę na czas i uwolnić kobietę, w której niewinność wierzy?

"Córka kata" jest znakomitą powieścią, która łączy w sobie historią z fikcją literacką. To prawdziwa gratka dla wielbicieli średniowiecznego klimatu, dostarcza informacji na temat ówczesnego życia oraz relacji społecznych jakie wtedy występowały. Mnie szczególnie zainteresował opis katowskiego rzemiosła, narzędzia tortur, sposoby wydobywania prawdy oraz wykonywania wyroków, polowania na czarownice oraz poddawanie ich (nielogicznym w dzisiejszych czasach) próbom niewinności. (Znacie książki o podobnej tematyce warte przeczytania?)

Główny bohater utworu, Jakub Kuisl, mimo mało wdzięcznego zawodu, jest sympatyczną postacią, która wzbudza pozytywne uczucia. Wielki, brodaty facet trudniący się torturowaniem i zabijaniem, wzbudza lęk wśród miejscowych mieszkańców, jednak jest również ich ostatnią deską ratunku, ponieważ jego pasją jest medycyna. Kuisl ma w swoim domu wiele książek poświęconych leczeniu i zielarstwie oraz ogromną wiedzę popartą wieloletnim doświadczeniem, trzeba przyznać, że na tym rzemiośle zna się lepiej od miejscowego medyka. 

"Córka kata" jest znakomitą książką, która dostarcza dużej dawki rozrywki oraz wzbogaca wiedzę czytelnika o liczne ciekawostki. Polecam każdemu kto lubi tajemnicze zagadki oraz średniowieczny klimat.

Tytuł oryginalny: Die Henkerstochter
Tłumaczenie: Edyta Panek
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: czerwiec 2011
Ilość stron: 460

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

11:41

Stephen Miller - Wysłanniczka

Stephen Miller - Wysłanniczka
Bioterroryzm polega na bezprawnym i nielegalnym wykorzystaniu czynników biologicznych do zastraszenia ludności lub rządu oraz osiągnięcia celów. Jest to jedna z najniebezpieczniejszych i siejących największe spustoszenie form terroryzmu. Wystarczy jeden człowiek, będący nosicielem wirusa, by wywołać epidemię i zarazić setki, a nawet miliony obywateli. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej gdy mamy do czynienia ze szczepem zmodyfikowanym genetycznie, wówczas znane i dostępne leki oraz szczepionki przestają być skuteczne. Wystarczy kilka dni by silne mocarstwo rozłożyć na łopatki, doprowadzić do paniki, siać zamęt i zniszczenie.

Daria była świadkiem brutalnych walk prowadzonych na terytorium kraju, w którym dorastała. Wojna zrujnowała jej dzieciństwo, szczęście i rozbiła całą rodzinę. Będąc dzieckiem dziewczynka obiecała sobie, że kiedyś zemści się za wszystkie krzywdy jakie spotkały  jej rodzinę, nie przebierając w środkach. Ze swoim zapałem dziewczyna szybko zostaje zwerbowana do grupy terrorystycznej. Zostaje wysłana do Europy by żyć i dorastać jak normalna nastolatka. Studiuje, poznaj obyczaje Europejczyków oraz smak dorosłego życia. Gdy przychodzi odpowiedni czas i pora zostaje wysłana do USA by tam rozprawić się z "niewiernymi".

Dziewczyna całe życie była przekonana, że skończy rozerwana siłą eksplozji w jednym z amerykańskich samolotów. Nie bała się śmierci, bólu, cierpienia. Jednak opiekunowie przygotowali dla Darii inne zadanie, bardziej złożone, skomplikowane i śmiercionośne. Dziewczyna stała się nosicielką zmodyfikowanego genetycznie wirusa ospy, jej zadaniem było zarazić jak największą ilość osób, dotrzeć do jak największej ilości miejsc i instytucji zostawiając po sobie śmiercionośny ślad.
Daria była niczym wysłanniczka śmierci, każdy kto stanął jej na drodze stawał się nosicielem wirusa. Pozbawiona skrupułów chciała siać strach i zamęt, zemścić się za wszystkie doznane w dzieciństwie krzywdy. Przemierzając Stany Zjednoczone dziewczyna miała okazję obserwować życie amerykanów, poznać ich na wylot. Zrozumiała, że wcale nie są tacy źli jak wpajano jej całe życie, to ludzie tacy sami jak wszędzie, z marzeniami, potrzebami i uczuciami. Chwila refleksji przyszła niestety zbyt późno na to, by powstrzymać działanie wirusa.

Bioterroryzm jest dla mnie zagadnieniem nowym, wcześniej nie miałam okazji czytać żadnej książki na ten temat. "Wysłanniczka" jest na tyle ciekawą powieścią, że poznajemy całą historię z perspektywy terrorystki. Przemyślenia Darii, motywy jakimi się kieruje oraz końcowe wnioski wzbudzają mieszane uczucia. Szkoda nam dziewczyny, litujemy się nad jej naiwnością i niewiedzą, jednak z drugiej strony jest ona przyczyną cierpienia wielu niewinnych ludzi, morderczynią, która pałając chęcią zemsty zabija każdego, kto stanie na jej drodze.
Fanatyzm i terroryzm wciąż są dla mnie pojęciami niezrozumiałymi. Daria była inteligentną kobietą, studiowała na wyższej uczelni, znała kilka języków, poznawała świat i ludzi. Co wpłynęło na to, że kosztem swojego życia postanowiła zabijać miliony niewinnych ludzi? Chęć zemsty? Nienawiść podsycana przez tyle lat? Będąc wykształconą, mądrą kobietą powinna zdawać sobie sprawę z tego, że zwykli, szarzy, przeciętni obywatele nie mieli nic wspólnego z tragedią, która ją spotkała. Zanim dziewczyna została wysłana do Kraju Szatana była poddawana regularnemu praniu mózgu, w momencie gdy zrozumiała swój błąd, a zdrowy rozsądek wziął górę nad fanatyzmem było już za późno.

Czytałam wiele różnych opinii na temat książki, dlatego podchodziłam do niej z lekkim dystansem. Na szczęście nie zawiodłam się. Podczas lektury towarzyszyły mi skrajne emocje. Biłam się z myślami - współczuć Darii czy ją nienawidzić, litować się czy bez skrupułów patrzeć na jej cierpienie. Do tej pory nie potrafię obrać jednoznacznego stanowiska.


Tytuł oryginalny: The Messenger
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: Luty 2014
Ilość stron: 448

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

18:16

Isabel Allende "Ripper. Gra o życie"

Isabel Allende "Ripper. Gra o życie"
Isabel Allender należy do najpopularniejszych współczesnych hiszpańskich pisarzy. Autorka zasłynęła z powieści obyczajowych utrzymanych w magicznym klimacie. Tym razem postanowiła stworzyć coś nowego i spróbować swoich sił w konwencji kryminału, tak powstała książka "Ripper. Gra o życie". Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat twórczości autorki, dlatego z przyjemnością i nieskrywaną ciekawością zabrałam się do lektury, niestety mam nieodparte wrażenie, że "Ripper" nie należy do najlepszych dzieł autorki. Samego kryminału w książce jest bardzo niewiele, raczej określiłabym ją mianem powieści obyczajowej z małym kryminalnym zabarwieniem. Zabrakło mi tutaj stopniowania napięcia i emocji, których oczekuję od literatury tego typu, sama intryga również nie powaliła mnie na kolan.

Siedemnastoletnia Amanda wraz z grupą internetowych znajomych spędza czas wolny grając w grę rpg - "Ripper", inspirowaną zbrodniami popełnionymi przez Kubę Rozpruwacza. Z czasem wyimaginowany świat zaczyna nudzić inteligentnych nastolatków, postanawiają zatem rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw, które w niedawnym czasie nawiedziły Kalifornię. Zabawa przestaje być zabawą w momencie gdy matka Amandy zostaje porwana, wszystko wskazuje na to, że padła ofiarą niebezpiecznego psychopaty.

Większa część powieści zawiera opis miłosnych perypetii Indiany, matki Amandy. Kobiety o beztroskiej duszy nastolatki, naiwnej, wierzącej w horoskopy i astrologię, zajmującą się medycyną niekonwencjonalną i leczeniem za pomocą masaży oraz aromaterapii. Indiana jest postacią lekko irytującą, sprawia wrażenie tandetnej, pustej, stereotypowej blondynki, która nie ma do zaoferowania nic więcej niż własne ciało. Autorka wielokrotnie podkreśla fizyczne atuty swojej bohaterki - krągła, z dużymi piersiami i wydatnymi biodrami, blondynka z burzą loków, którą zachwycają się wszyscy mężczyźni. Rywalizacja o względy Indiany jest dość ostra, a potencjalni kandydaci nie przebierają w środkach by dotrzeć do celu.

Wątek kryminalny jest dość mocno naciągany, przyznaję, że pomysł na akcję był dość interesujący, jednak jego potencjał nie został w pełni wykorzystany. Inspektorem policji jest ojciec Amandy, typowy macho, który nie przepuści żadnej kobiecie. Bez najmniejszego wahania zdradza wszystkie poufne informacje dotyczące śledztwa córce, która wykorzystuje je w grze. Policjanci błądzą niczym dzieci we mgle, bez żadnego ładu i składu, nie potrafią połączyć oczywistych faktów w całość. Każdy wniosek i trop, nawet ten najbardziej oczywisty, pochodzi od bandy dzieciaków. Gdyby nie ripperowcy, policji nigdy nie udałoby się rozwiązać zagadki i złapać mordercy.

Ciekawym zabiegiem, który ratuje książkę przed całkowitą klapą jest ukazanie szerokiego przekroju amerykańskiego społeczeństwa. Znajdziemy tutaj elitę społeczną, nielegalnych imigrantów, dzieciaki z problemami, artystów, astrologów, homoseksualistów, transwestytów i byłych żołnierzy zmagających się ze stresem pourazowym. Każda z postaci została drobiazgowo nakreślona i przedstawiona w całej okazałości, niestety ta wielowątkowość trochę męczy, a szczegółowe opisy życia wewnętrznego każdego z bohaterów sprawiają, że napięcie, które tak cenię w kryminałach gwałtownie spada i nie pozostaje po nim zupełnie nic.

Pani Isabel Allende pisanie kryminałów niestety nie wychodzi. Jeśli wziąć pod uwagę jedynie psychologiczne przedstawienie postaci to można odkryć w książce pewien urok i to coś, czego nie ma w innych dziełach, jednak sięgając po "Rippera" nie tego szukałam i oczekiwałam. Mimo wszystko z chęcią poznam pozostałe książki autorki, aby na własnej skórze przekonać się jak radzi sobie w "swoim" gatunku.


Tytuł oryginału: Ripper
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: październik 2014
Ilość stron: 496
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
Copyright © Zatopiona w lekturze , Blogger